środa, 26 grudnia 2012

almost frozen


|

| A Fine Frenzy - Almost lover


Ziemia jest ciepła więc śnieg, który spada z nieba, topi się, gdy tylko opadnie i zetknie się z jej powierzchnią. Potrzeba naprawdę silnego mrozu, który będzie utrzymywać się przez dni a nawet tygodnie, by zmrozić ją dogłębnie, kilkadziesiąt centymetrów pod powierzchnią. Wtedy nawet delikatny śnieg utrzyma się i będzie pięknie ją zdobił. 

A jak jest z ludźmi? Ile czasu potrzeba by rozgrzany, rozemocjonowany człowiek zmienił się w sopel lodu? Ile czasu potrzeba, by stracił wiarę i nadzieję? By stracił możliwość czucia i przeżywania? Ile czasu potrzeba, by z normalnej osoby zrobić znieczulonego przez świat introwertyka niezdolnego do odczuwania i myślenia w pozytywach? No ile czasu, ja się pytam, by zmienić pozytywną osobę w różowych okularach, kogoś kto zawsze znajdzie coś dobrego w świecie pełnym zła, kogoś kto potrafi swoim uśmiechem rozpogodzić i wesprzeć tłum ludzi, ile potrzeba zła i smutku, by na zawsze zmyć to ciepło i radość z jego serca i umysłu, by zaczął w końcu myśleć w odcieniach szarości i czerni, by przestał widzieć jakiekolwiek kolory, by zaczął myśleć tak jak wszyscy inni?

To jest tak cholernie złe, ale też tak cholernie pospolite. Wszyscy są nauczeni obojętności i niedostrzegania piękna. Nie chcę być taka jak wszyscy. Chcę nadal cieszyć się zachodami słońca, dążyć do odkrywania piękna tam gdzie jest choćby tylko jego zalążek. By znaleźć ukryty kryształ i wydobyć go na powierzchnię, na światło. By pokazać go światu. W słońcu tak pięknie się mieni! Czasami wystarczy po prostu zdrapać z niego warstwę błota. 
Z ludźmi też tak jest. Wystarczy zedrzeć bariery, a można z łatwością dotrzeć do pięknej duszy i idei. Tylko po co? Piękno jest takie... rozczarowujące. Po dłuższym czasie nudzi, przestajemy je dostrzegać, zaczynamy szukać w sobie i innych wad. Wady są dużo ciekawsze. No i przy tym całym pięknie, do którego się przyzwyczajamy, później zostaje tylko rozczarowanie. Kryształ jest piękny, ale dlaczego nie znaleźliśmy diamentu? Diamenty są o wiele lepsze. 
To prawda. Ale tylko oszlifowany diament potrafi nas wprawić w zachwyt. Oszlifowany kryształ, jest piękniejszy od nieoszlifowanego diamentu. 
Dziś wieczorem usiadłam sobie na parapecie za oknem. Przez chwilę poczułam się jakby znów było lato, jakby znów były wakacje. Chłodna noc, cisza, delikatny wiaterek owiewający moją twarz. Było cudownie. I tylko brak liści na drzewach przypominał mi, że jest zima.

Są święta. Ludzie się kłócą. Dziś w drodze do babci, gdzie mieliśmy rodzinny obiad, z kolędami, z jedzeniem, 'ze świąteczną atmosferą', słuchałam jak rodzice się do siebie wydzierają. Rozmowy o sprawach przykrych, groźby i niezrozumienie. Ja sobie poradzę, ale szkoda mi mojej młodszej siostry i brata. Jak mamy wierzyć w szczęście i miłość, skoro dookoła tylko złość i smutek?
Ja już nie wierzę. W nic nie wierzę. Nie wierzę w miłość. Nie wierzę w teraźniejszość. Nie wierzę w przyszłość. Nie wierzę, że kiedyś będzie dobrze. Nie wierzę, że to co robię ma jakiś sens. Czasami chciałabym po prostu zasnąć i już się nie obudzić. Mam problemy z zasypianiem. Myśli kłębią się w głowie jak stado głupich baranów. 
Mam problemy ze wstawaniem rano. Po prostu świat snów zapewnia mi komfort. Jeśli sny są przyjemne nie chcę się budzić. Jeśli są alarmujące, po przebudzeniu wiem, że to tylko sen i mogę znów zasnąć, i mieć pewność, że następny sen będzie lepszy. Uciekam do tego tajemniczego świata, bo jest po prostu lepszy. Ale nawet w snach nie wierzę w miłość. 
Jak już się obudzę i egzystuję, nie ma przebacz. Jak jest źle to jest źle. Nie można się obudzić i przekonać samą siebie, że to tylko fikcja. Trzeba stanąć prosto, ze złączonymi łopatkami, z wysoko uniesioną głową, z wypiętą klatką i iść, przeć do przodu. Trzeba szukać rozwiązań problemów, z których nie ma wyjścia. Trzeba podejmować decyzję, z których każda jest zła. Trzeba wybrać mniejsze zło. Wreszcie trzeba postępować zgodnie z własnym sumieniem, by nie móc sobie nic zarzucić w przyszłości. Jest jedna rzecz, której bardzo żałuję. Jedna. Skrzywdziłam kiedyś kogoś świadomie. Nigdy sobie tego nie wybaczę, mimo, że ta osoba mówiła mi już dawno, że mi wybaczyła. Była to i będzie dla mnie na zawsze nauczka. Jestem teraz lepszym człowiekiem. Lepszym, ale czy wystarczająco dobrym? Popełniałam, popełniam i będę popełniać błędy. To takie ludzkie. Nie możemy przewidzieć wszystkiego. Ale musimy postępować według pewnych zasad. Zasad, które sami sobie ustalamy i być świadomi konsekwencji jeśli te zasady łamiemy. Musimy przewidywać wszystko z dużym wyprzedzeniem czasowym i... żyć chwilą, mając jednak na uwadze to co nasze czyny mogą przynieść. Nie, nie jesteśmy w stanie przewidzieć wszystkiego, ale musimy wiedzieć, że próbowaliśmy, że daliśmy z siebie wszystko.
Potrzebujemy tylko motywacji. Dobrze jest wiedzieć, że to co robimy ma jakiś sens. Inaczej to wszystko na nic. Na nic pragnienia, marzenia, rozmyślania i przewidywanie. Musimy mieć ideę i chęci, siłę, by wciąż i bezustannie brnąć do przodu. Musimy znaleźć w sobie tą moc i energię, założyć te pieprzone różowe okulary, wejść do bańki piękna i toczyć się do przodu z wizją ostatecznego spełnienia przed oczami. I najważniejsze, by nasz cel nie był zbyt łatwo osiągalny. Najlepiej, żeby w ogóle nie był osiągalny. Łatwy cel nie daje satysfakcji, tak jak zdobyty cel po jakimś czasie po prostu wydaje się odległy i głupi. Sprawia, że nie ma już po co żyć, chyba, że jesteśmy w stanie znaleźć nowy. Nie wiem jaki jest mój cel i moje marzenia. Nie potrafię znaleźć nic, co sprawiłoby, że byłabym całkowicie szczęśliwa i na zawsze. Żebym już nic nie chciała. Coś w czego zdobycie uwierzę.
Szczęśliwa rodzina brzmi pięknie, nierealnie i... przytłaczająco. Co jeśli by mi się udało? Co wtedy? Bardziej od tego, że nigdy nie będę miała szczęśliwej rodziny, boję się tego, że będę ją miała. Co wtedy? Utrzymywanie tego w idealnym stanie nie jest łatwe, ale jak już się rozpracuje odpowiedni system, który będzie sprawiał, że wszystko jest w jak najlepszym porządku, że wszyscy czują się potrzebni, kochani i usatysfakcjonowani może sprawić, ze przestaną dostrzegać wartość szczęścia. I co wtedy?
Tak, martwię się na zapas. Nie będzie tak kolorowo. Zawsze są jakieś problemy i twierdze do zdobycia, zawsze są przeszkody do pokonania. 

Najlepszy jest 'almost lover', bo zostawia w nas ten niedosyt. Ale niedosytem też można się przesycić. Życie jest smutne. 


Sometimes i think/feel I'm more then anyone can handle. 
But I don't want to be any simpler.
Let me be.

I am me. Fuck the rest.

| Mumm Ra - She's got you high

LOVE ME OR LEAVE ME.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz