wtorek, 29 grudnia 2015

i give up

Już nie jestem marzycielką.
Zeszłam na ziemię i akceptuję to co jest.
Jestem otwarta na to co ma być i wdzięczna za to co było. Nie boję się, że coś się zjebie. Wiem, że jestem wystarczająco silna by znieść to co może nadejść.

Napisałam to jakiś czas temu w przebłysku emocjonalnym. Prawda to, chociaż dziś czuję się inaczej.  

Kobietą być. 
Znów mi źle i nie wiem dlaczego. Znów mi czegoś brakuje i za czymś tęsknię. Znów mam problem ze spaniem i pojebane sny. Znów czuję się źle sama ze sobą i wydaje mi się, że jestem do niczego. Znów chcę być daleko od siebie i nie myśleć. Znów chyba coś spierdolę i nie będzie mi przykro.

A ja chciałabym być znowu marzycielką, myśleć w kolorach tęczy, smakować soczystości świata, wpaść w ramiona kogoś kto potrafi mnie okiełznać, zrozumieć, pozwoli mi rozłożyć skrzydła i poszybować nad górą szarości. Czasami mam wrażenie, że ten świat mnie ogranicza, że ja się ograniczam dla przyjemności innych. 
Zasnąć tak i odlecieć w nieznane trzymając za rękę swoje serce. Obudzić się w lepszym świecie. Tak mało, a tak wiele.
Nie czuć nic. 

środa, 9 grudnia 2015

4 Becka


Dziś z ciekawości zrobiłam sobie test. Tak dobrego wyniku nigdy nie miałam (faktem jest, że do tej pory zawsze robiłam test jak miałam doła, ale zawsze) Hip hip hurra! Jest nieźle. :)

Wczoraj jednak poszłam na zumbę, ale niestety mi się wcale nie podobało.


| Leonard Cohen - Hallelujah

sobota, 5 grudnia 2015

mikropęknięcia


Dziś przewinął się po raz kolejny temat kłótni w związku. Przeszłam już przez gorący związek z milionem kłótni, jak i przez cichy związek praktycznie bez. Jeśli miałabym jeden z nich wybrać to bez wahania biorę ten bez (choć sex po kłótni czasami jest nieziemski). Dlaczego? Otóż stwierdzenie 'co nas nie zabije to nas wzmocni' to debilizm. 'Prawdziwa miłość polega na kłóceniu się i godzeniu' jest tak samo głupie. 

Kłótnie nie wzmacniają, bo niby jak? W trakcie kłótni łatwo zagalopować się i powiedzieć coś przykrego, czego będziemy później żałować, a druga osoba zapamięta na długie lata. Krzywdzimy siebie nawzajem i zawsze pozostaje pewien niesmak i żal. Każdy taki incydent zostaje zapisany w mózgu z krótkim filmikiem pokazującym osobę ukochaną w negatywnym świetle. Każdy taki wybryk sprawia, że więź pęka troszeczkę. To są mikropęknięcia i może być ich nie widać przez bardzo długi czas, może nawet nigdy nie wyjdą na światło dzienne, ale jeśli będzie ich dużo i nie będziemy ich łatać, wzmacniać naszego muru, to może się tak zdarzyć, że w pewnym momencie, po odparciu wielu szturmów, nasz mur padnie uderzony małym młoteczkiem.

Szczera rozmowa natomiast to coś zupełnie innego. Możemy przemyśleć co chcemy przekazać i jak to powiedzieć, żeby było zrozumiałe i jak najmniej krzywdzące dla drugiej osoby. Możemy wyjaśnić co nam dokucza i wspólnie znaleźć rozwiązanie. Szczera rozmowa daje poczucie bliskości i zrozumienia. Szczera rozmowa działa jak dobra zaprawa. Dokłada kolejne warstwy, zalepia pęknięcia i luki. Oczywiście chodzi mi tu o szczerą rozmowę ludzi, którzy się kochają, szanują i chcą iść na kompromis. Bez kompromisów w związku nie ma szans na zbudowanie niczego dobrego i trwałego.
Szczera rozmowa buduje, a kłótnie osłabiają. Takie jest moje zdanie, wynikające z wieloletniego obserwowania i analizowania zarówno moich związków jak i związków ludzi w moim otoczeniu.

wtorek, 1 grudnia 2015

Król kot i Brutus

/Maria Peszek - Był Sobie Król

Mówi się, że psy są lojalne. Pies leci do każdego kto ma kawałek kiełbasy. Wróci do swojego pana, bo wie, że pan ma więcej kiełbasy albo ewentualnie jest alfą więc pies się go boi. Jeden pies, chodzi mi o to, że pies jest lojalny jak pan nie patrzy i zostaje z panem dla korzyści. Pies przeprosi jak zostanie złapany na gorącym uczynku i będzie błagał o 'przebaczenie', bo boi się kary. Pies prosi się o to czego chce i stosuje sztuczki, by to dostać. 

Koty z drugiej strony mają wszystkich w dupie po równo. Koty nie mają pana. Koty mogą co najwyżej mieć przyjaciela, ale by zostać przyjacielem kota to trzeba sobie zasłużyć. Później już jest z górki. Przyjaciela się nie przeprasza i nie prosi. Przyjaciel rozumie bez słów. Zjebałeś? Przyznaj się. Chcesz coś? Bierz. 

środa, 25 listopada 2015

poniedziałek, 9 listopada 2015

coffe and cigarettes


Zakochałam się w tym:
|7 Years Old - Lukas Graham

Ostatnie kilka/kilkanaście dni przeleciały pod znakiem smuta. Słuchałam smutów, myślałam smuty i byłam smutem. Czasami tak mam. Teraz chyba smut pomału odchodzi, chociaż wydaje mi się, że będzie wracał częściej, bo jesień. Mam do namalowania obrazy, ale nie mogę malować. Mam się uczyć, ale mi nie idzie. Mam napisać jakieś opowiadanie, ale moje palce nie wiedzą, w które klawisze klikać. Mam się zapisać na tańce, ale brakuje mi odwagi i energii. Mam wyjść się spotkać ze znajomymi, ale nie mam siły. Nie mam palić, ale to sprawia, że choć na chwilę czuję się, jakby świat stał przede mną otworem, jakby to wszystko miało sens i jakbym miała zrobić to wszystko co 'mam zrobić' zaraz, już, za chwilkę. 

W piątek byłam na swoim rozdaniu dyplomów i chociaż myślałam, że mnie to nie rusza, to okazało się, że jednak byłam podekscytowana. W sobotę był bal absolwenta i chociaż myślałam, że mnie to rusza, to okazało się, że jednak była to impreza dość... zwykła. Czułam się jakbym przez przypadek poszła na nie to wesele. Napiłam się więc, potańczyłam i... tyle. Po raz kolejny znalazłam dowód, że najłatwiej ludzi poznaje się na fajce. Zazwyczaj w palarni jest ciszej, więc da się pogadać, tematy same się znajdują, jest coś co 'nas łączy' i te kilka chwil kiedy jesteśmy na siebie skazani, więc coś tam każdy gada. Dodatkowo każdy jest rozluźniony. Palacze, nawet ci 'okazjonalni' zazwyczaj są pozytywnie jebnięci i zawsze mają coś do powiedzenia. Z palaczem możesz się poprztykać, pośmiać, wymienić uwagi i ostro żartować, a później każdy idzie w swoją stronę, by za jakiś czas znów zobaczyć swoje głupie mordy 'na fajce' i zacząć rytuał od nowa. Palacze to specyfistyczna grupa, której niepalacze nie zrozumieją. 


'Dlaczego palisz? Nie pal. Palenie jest głupie.'
'Bo. Kurwa. Lubię.' 


Palenie to styl życia. - Wiem, wiem, powiecie, że dorabiam teorię do aktu. Miałam już tak, że nie paliłam. Mogę nie palić i nic mi nie będzie. Nie uważam, że jestem uzależniona od nikotyny. Wiem, że jestem uzależniona od aktu palenia. Tu nie chodzi o ruch ręką, o dym, o smak, o toksyny. Tu chodzi o natłok myśli, o ścieżki rozumowania, o nastrój, o uczucie chwytania chwili, o ulotność, o spokój, o odprężenie, o fale przyjemności wynikające z jebania konwenansów, o przymknięte w rozkoszy oczy i lekko uchylone usta wypełnione obłoczkiem pięknego dymu, o muzykę w głowie lub w uczach, o natchnienie, o plany, o 'mieć świat u stóp', o 'mogę wszystko', o niezrozumiałą zajebistość i o chill. Czasami mam wrażenie, że ta 'fajka' to jedyne co keeps me sane. Bo kiedy jest mega hóiofo to zawsze jest ta myśl: 'idę zapalić'. Po fajce zazwyczaj jest troszeczkę lepiej. Jak jest zajebiście to z fajką jest jeszcze lepiej. Jak jest smutno, to fajka zmienia to na lepsze smutno, bo twórcze, i artystyczne, i głębokie. Jak człowiek się wkurwi, to fajka pozwala ochłonąć.

To nie tak, że ja chcę kogokolwiek przekonać do palenia, bo każdy inaczej się czuje i to widzi, ale moja sieć połączeń pamięciowych, która wytworzyła się na studiach, wszystkie silniejsze uczucia, łączy sobie z fajką. Kiedyś dużo paliłam, teraz palę tylko dla przyjemności, kilka razy dziennie.
Dla mnie najprzyjemniejsze fajki to: rano do kawy, po sexie, w trakcie tworzenia czegoś, przed snem, na łonie natury, do drinka, w trakcie emocjonującej, wciągającej rozmowy, po przepysznym posiłku.
A coś co psuje humor najbardziej, to gdy widzę jak ktoś pali, np w filmie, a ja akurat nie mogę. To gorsze niż oglądanie kanałów kulinarnych jak jest się głodnym.

|Iggy Pop and Tom Waits (Coffee and cigarettes) - FULL version

sobota, 24 października 2015

niedosyt ambrozji


Dziś cały dzień był jakiś taki dziwny, wypełniony przemyśleniami. Znów nie wiem czego chcę, ale wiem, że chcę tego bardzo. Nie jest mi jakoś smutno, chociaż czuję w tym wszystkim element nostalgii. Powiedziałam wszystko co chciałam powiedzieć, nie do końca mówiąc, co chcę powiedzieć, bo j.w. nie wiem czego do końca chcę. 

Miłość chyba musi poczekać, aż będę na nią gotowa. Teraz chcę się wyszaleć, wybawić i ogarnąć.  Muszę odkryć czego chcę i czego potrzebuję. Nic na siłę. 

Kocham stylowe garniaki i łączącą się z nimi idealnie klasę. To jest para bez której nie potrafiłabym już żyć. Kocham gentlemanów. 

Jeśli raz skosztujemy ambrozji, miód już nigdy nie będzie wystarczająco słodki.

Znalazłam płytkę Sheeps On The Sky i słucham jej w kółko. Fajny masz głos.

czwartek, 22 października 2015

kolejny spacer


Uwielbiam spacery. Dzisiaj byłam na długim spacerze. Tym razem spacerowałam po własnej głowie zwiedzając wspomnienia i myśli. Scenerie zmieniały się jak obrazy w kalejdoskopie. Błyskały swiatła i kolory, szmerały strumyki, huczały wodospady i szumiało morze. Zieleń wiosny łączyłą się z paletą jesieni. Smaki lata z zapachami zimy. Atmosfera świąt i sielanka wakacji. To uczucie, gdy zanurzamy się po raz pierwszy w tafli czystej, niewzruszonej, chłodnej wody. Zatrzymany czas, gdy po podskoku zawisamy na ułamek sekundy w powietrzu zanim zaczniemy opadać. Uczucie prędkości we włosach, którą osiągamy przez zjazd z góry. Dźwięk muzyki w słuchawkach, gdy jedziemy na rowerze. Ulga, gdy ostre hamowanie kończy się spokojną ciszą. Dotyk kochanej przez nas osoby, po długim rozstaniu. Pocałunek po kłótni. Dziki sex, gdy 'nie można' i delikatna miłość o poranku. Błękitne niebo po burzy. Ptaki i nietoperze krążące nad drzewami. Falujące powietrze nad ogniskiem, jego żar bijący w twarz i rumiane policzki. Zimne palce po wejściu z mrozu do ciepłego domu. Cisza nocy i gwar dnia. Samotność i tłum. Fascynacja książką i zapatrzenie w film. Pobudzona wyobraźnia i satysfakcja z rozwiązania trudnego problemu. Uśmiech obdarowanej przez nas osoby i śmiech dziecka. Ulga, gdy nasze zamartwianie się o kogoś okazuje się być głupie. Ciepła herbata parująca nam w twarz. Posmak dobrej kawy utrzymujący się na języku. Rozłamanie Crème brûlée łyżeczką i wyżeranie piany z Cappuccino. Puszczanie baniek mydlanych w pełnym słońcu i kółeczek dymu w przyćmionym świetle żarówki. Gadanie o depresji i szczęściu z kimś kto rozumie. Powrót na 'stare śmieci'. Rozmyślanie o miłości i wszechświecie. Dyskutowanie o sprawach, o których nie powinno się dyskutować. Obmyślanie sensu życia i sensu sensu. Zakochiwanie się i poznawanie nowej osoby.

dziewczynka zamknięta


Przejrzałam dzisiaj jakieś stare notki i doszłam do wniosku, że miłość może i rzeczywiście nie istnieje, ale można się nauczyć ją wyobrażać i w nią uwierzyć. 


Jestem chora więc nie musiałam iść do pracy i miałam czas żeby malować. Jakoś na dniach postaram się wrzucić zdjęcia efektów mojej pracy. Na razie jedno. Teraz powiem tylko, że nic nie zostało zrobione zgodnie z planem, bo w trakcie okazało się, że da się lepiej! :D Pokazałam zdjęcia paru osobom i dostałam zamówienie, na razie na dwa obrazy. Takie zamówienie za pieniądze! Z jednej strony jaram się, że ktoś chce kupić coś co ja zrobiłam, a z drugiej sprzedawać własne dzieci to jest takie... niemoralne.





| Dziewczyna zamknięta 



I takie coś, co zrobiłam bawiąc się edycją zdjęcia :)




edit:
Aha, okazało się, że ta medycyna nawet mi sie podoba, jak dają mi coś robić :) Od pierwszego zaczęłam staż i jaram się jak pochodnia. Z przyjemnością jeżdżę rano do pracy, z przyjemnością zostaję na dyżurach. A teraz się pochorowałam i mi odbija, bo nie mogę iść do pracy. W tym tygodniu dwa razy tam pojechałam upewnić się, że na pewno nie mogę zostać... Jednak pani doktor była niewzruszona i kazała mi jechać do domu wyzdrowieć i nie zarażać. Od poniedziałku już mnie nie wygonią! :D


piątek, 4 września 2015

przeznaczenie?


Dziś poczułam coś niezwykłego. 
Wczoraj dostałam emaila, że nie dostałam się tam gdzie złożyłam papiery. Od razu naszły mnie ciemne myśli i wiele scenariuszy co może pójść nie tak. W głowie ułożyłam sobie plany od A do G co najmniej. Później już tylko zamartwianie się cała noc i próbowanie oderwać się od myślenia z serialem. O ósmej wyszłam z mieszkania i udałam się do siedziby, zgodnie z instrukcjami emaila. Padał deszcz. Wróciłam do mieszkania po parasol. Nie znalazłam żadnego. Wyszłam więc na deszcz i pędzac powlokłam się przed siebie. Świat był ponury i bez koloru. Jedyne co widziałam to płyty chodnikowe przed soba i przeszkody do ominięcia. Zbyt pochłonięta zamartwianiem się, obmyślaniem wszystkich dostępnych opcji i wymyślaniu nowych, dotarłam do biura. 
- Dzień dobry.
- Dzień dobry.
Grzeczna atmosfera jakoś mnie uspokoiła. 
Chwilę później okazało się, że mój plan A wypali. Zastanowiłam się chwilę i wpisałam parę danych do tabelki i tyle. Mam miejsce.
Co ciekawe, było to miejsce nad którym zastanawiałam się od poczatku, które uważam za najlepsze, a którego nie wpisałam na pierwsza listę, bo nie chciałam dojeżdżać do jednej z placówek. Okazało się też, że nie powinno być problemu ze zmiana tego miejsca na takie jakie mi odpowiada. Win-win!
Wracajac do mieszkania, czułam się tak jakbym widziała świat po raz pierwszy. Deszcz zelżał i po chwili praktycznie ustał. Zobaczyłam różne odcienie szarości nieba i zieleń drzew. Poczułam się jakby lżejsza, a moje pole widzenia poszerzyło się kilkukrotnie.
Czuję się tak jakbym zeszła z dobrej ścieżki, a ktoś za rękę poprowadził mnie na nia z powrotem.
Przeznaczenie?

czwartek, 13 sierpnia 2015

nie mam komputera


Od dłuższego już czasu nie mam komputera. Nie mam też czasu. Najpierw bieganie z papierami, później cały czas jakieś urodziny czy coś. Namalowałam kilka obrazów.
Zdjęcia nie oddają kolorów i fraktury, ale zawsze coś. Ta dam (!):


Ten obraz był prezentem dla 4-ro letniej kuzynki kociary :)


Ten dla 5-cio letniej kuzynki 'baletnicy' z jej psem Timkiem :)


A ten dla mojej młodszej siostry, która wróciła po roku z Meksyku.

Każdy obraz miał swoich fanów, więc teraz dostałam więcej 'zamówień'. Miałam mieć kolejne dwa gotowe na już, ale w taki upał nie mam jak malować. Raz, że nie da się żyć, a dwa, że mi farby za szybko schną. Więc będą na później. Jako 'artystka' mogę po prostu nie mieć weny, a co! 
(Weny mi nie brakuje, bo mam już projekty, ale jest tak strasznie gorrrrrąco!)

Pozdrawiam, wszystkich gorąco z upalnej, na skraju suszy i wymarcia, Polski!

Ledwo żyję!

środa, 10 czerwca 2015

jestem lekarzem


|Damien Rice - 9 Crimes

Skończyłam studia medyczne. Czyli jakby jestem lekarzem. Teraz staż. 

Nie mam pojęcia co robię. Muszę pozbierać i pozałatwiać jakieś papiery, wybrać miejsce stażu i się dostać...
Czuję się jak kot podchodzący do kałuży po raz pierwszy. Niby chcę dotknąć, ale nie wiem jak się za to zabrać i trochę się boję. I co teraz? 

Jak dostałam się na te studia to płakałam, nie ze szczęścia. Podeszłam do egzaminów z nadzieją, że się nie uda i bez wyrzutów sumienia, będę mogła robić to co chcę. Później stwierdziłam, że może i dobrze, że się dostałam, zawsze będę mogła znaleźć jakąś pracę. Planowałam wziąć rok dziekanki i spróbować dostać się do szkoły aktorskiej, ale później jakoś nigdy nie był dobry czas. Później było już bliżej niż dalej. Skupiłam się więc na zaliczaniu kolejnych egzaminów. Potraktowałam to jako wyzwanie i cel. Jestem u celu, podołałam wyzwaniu. Marzenia, które kiedyś miałam wydają mi się teraz dziecinne, bez sensu, zbyt ryzykowne i nie warte zachodu. Zatraciłam siebie zupełnie. Zgubiłam swoją romantyczną duszę i artystyczny zmysł. Przestałam lubić ludzi. Straciłam wiarę w ludzkość. Sześć lat mojego życia spędziłam zdając kolejne egzaminy. Stres, stres i więcej stresu. Hurra! Dostanę teraz nic nie znaczący papierek. Żeby coś znaczył, muszę poświęcić kolejne 13 miesięcy na staż i zdać LEK (lekarski egzamin krajowy), a później dostać się na specjalizację i poświęcić kolejne 4-6 lat by zostać kimś, by to w ogóle miało jakikolwiek sens. Odpowiedzialność lekarza jest ogromna, a (przynajmniej w Polsce) niewiele daje satysfakcji. Pieniądze marne, pacjenci niewdzięczni, system zepsuty. Dobija mnie to. Niby mam wiedzę, niby wiem jak się zachować w danej sytuacji, niby wiem jakie pytania zadawać, jakie testy robić, mam długą listę potencjalnych chorób w głowie, wiem jakie leki kiedy, ale mam też wrażenie, które ma chyba każdy kończący te studia, że nic nie wiem. 

Kiedyś myślałam, że skończę studia, pójdę do pracy, zacznę zarabiać, wynajmę sobie mieszkanie, wyjdę za mąż i zostanę mamą. Teraz próbuję sobie to wszystko poukładać na osi czasu i widzę, że nie prędko mi się to uda. 
Moje koleżanki z roku się zaręczają, biorą śluby, jedna w zeszłe wakacje urodziła dziecko, oczywiście ktoś tam zerwał zaręczyny, ktoś się załamał i powstał, przyjaźnie się porozpadały, ale ogólnie, ludzie idą do przodu, może trochę za szybko nawet. Nie do końca to rozumiem. Jak? Co dalej? Zastanawiam się czy one to sobie przemyślały w ogóle.
Do tego jakiś kretyn wymyślił ostatnio kampanię społeczną 'róbcie dzieci, zanim będziecie za stare' i znów zjebał mi się humor. I staraj się tu człowieku o tym nie myśleć, żeby się nie dołować. 

Nie chcę wszystkiego robić na hop siup. Chcę mieć stałą pracę i gdzie mieszkać. Chcę mieć na tyle stabilną sytuację finansową, by sobie poradzić w wypadku kryzysu. Chcę romantyczne zaręczyny. Nie chcę brać kredytu na wesele. Nie potrzebuję odległych krewnych spadających pod stół, wystarczyłaby mi najbliższa rodzina w małym kościółku. Chcę wziać normalny urlop macierzyński i cieszyć się dzieckiem, zamiast martwić się z kim je zostawię i mieć depresję, że w ogóle muszę je zostawiać. 

Skończyłam studia medyczne i nie mam nic z rzeczy, które sobie wyobrażałam zaczynając, że w tym wieku będę mieć. Przede wszystkim brakuje mi tego uczucia, że jestem dorosłą osobą, odpowiadającą za swoje życie, podejmującą decyzje, wypełniającą kwity, płacącą składki, podatki i wiedzącą czego chce. Wszystko nadal wydaje się być nierealne i odległe.

No i dodatkowa niewiadoma. Zizi może pojechać do domu i nie wrócić. Wszystko zależy od jego ministerstwa i naszego systemu. 

Chcę jakiś mini happy ending. Takie zakończenie pierwszego tomu sagi.

Ludzie z roku strasznie się cieszyli, po zdaniu ostatniego egzaminu. Mnie to jakoś nie ruszyło. Ok, studia medyczne skończone, ale tak na prawdę to dopiero początek. Czy oni tego nie widzą? Czy to ze mną jest coś nie tak?

|Damien Rice – I Don’t Want To Change You


|Damien Rice - The Greatest Bastard 

Tak, dziś jest definitywnie noc Damiena Rice. Na fejsbuku, ktoś coś wrzucił, od linka do linka i wylądowałam słuchając go całą noc.

Dobranoc / Dzień dobry.

piątek, 27 marca 2015

zdarte powieki?


Obejrzalam dzis kilka filmow.
Lilo i Stich
Lilo i Stich 2
Kung Fu Panda
Jak urodzic i nie zwariowac
Sex w wielkim miescie

Na KAZDYM z nich wylam jak bobr. Az zdarlam sobie gorne powieki i teraz mnie szczypia. Taki dzien?

Ogolnie pozytywnie, ale zaczelam sobie myslec o szczesciu i o przyszlosci. Ostatnio czesto mysle o przyszlosci. Nie, klamie. Caly czas mysle o przyszlosci. Co z tego myslenia wynika? Chyba tylko lekka paranoja. Boje sie tego co wydaje mi sie nieuniknione. Mam oczywiscie nadzieje, ze taki czy inny scenariusz sie nie spelni, ale gdzies tam gleboko wiem, ze jednak szala przewaza na tamta strone. Wydaje mi sie takze, ze scenariusz, ktorego tak bardzo sie boje, bylby ta lepsza opcja, ale to tak na rozum, bo serce mowi cos innego. Czy te dwa nie moglyby sie chociaz raz w jakiejkolwiek sprawie zgodzic?

edit:
do listy filmow z dzis dodac Niania w Nowym Jorku, efekt jak wyzej.

piątek, 6 marca 2015

Kurwa, co za tydzien


Mega klotnia z Zizim
Stluczka samochodowa
Wizyta u weterynarza z Jasperkiem, bo nie jadl, okazalo sie ze guz i w trakcie operacji trzeba go bylo uspic (tak z dnia na dzien stracilam przyjaciela; jednego dnia wydawalo sie ze wszystko jest ok, drugiego dowiedzialam sie ze umarl)
Dzis dowiedzielismy sie, ze zmienily sie zasady i  Zizi nie bedzie mial stypendium od czerwca wiec  przyszlosc jest niepewna i to bardzo
Pol dnia siedzialam nad prezentacja na jutro rano, a przed chwila Zizi zalal laptopa, ktory teraz nie chce sie wlaczyc 
Kupilam kilka dni temu troche nowych rybek i codziennie mi chociaz jedna zdycha 
Za co kurwa??? No za co, ja sie pytam?!

I do tego nie moge spac i chujowo sie czuje, a w weekend nie bede mogla odpoczac ani odreagowac, bo rodzice bardzo naciskaja zebym z nimi jechala w gory. A ja bym chciala po prostu przelezec go w lozku i sie poprzytulac.

piątek, 13 lutego 2015

znasz to?


Czasami jest tak, że wszystko jest zajebiście i nie ma na co zwalić zjebanego humoru.


|Hozier - Take Me To Church


Miotam się miedzy nocą, a nocą. Zwalę to na brak witaminy D. Zwalę to na brak ruchu. Zwalę to na fajki. 

A wszędzie te pieprzone serduszka. Nawet ja mam w głowie serduszka. I na talerzu. I na uszach. Dostałam od Ziziego serduszkowe kolczyki. Tak, już dzisiaj, bo my nie umiemy czekać, a że oboje mieliśmy już prezenty gotowe, to je otworzyliśmy.



Ciemno wszędzie, głucho wszędzie, co to będzie, co to będzie?
Nic nie będzie, nic nie błędzi, zje nas tylko i pochłonie
Lulaj, lulaj nam ciemności, a and ranem nieznośności

Naszym bogiem jest machina co wygina i przegina
Lód jest wzorem do pokrycia, nie zapewni nam przeżycia
Jeden promień czasem wpadnie, przez stalową ścianę płaczu
I oświeci nasze twarze, da nadzieję, nim go złapią 
I ukarzą wieczną chłostą

Rośnij nasz kwiecie wysoko, jak my leżymy głęboko
Jak my leżymy wysoko, tak ty rośnij głęboko
Zmrok pada, wietrzyk wieje, ciemno, wietrznie, ponuro

Oparami się żywimy, tę truciznę mamy w żyłach
Nie, nie będzie nigdy lepiej, jak przeginać, to przeginać
Wieczna kara wisi na nas, od pierwszego tchnienia syfem
Do upadku w nieskończoność 
My skazani na zagładę już w niebiosa nie wierzymy

Ciało z ciałem się skleiło, ciału ciało ciała dało
Kiedy przypłynie perłowa łódź  jak o tym śpiewa kamień
Ja cię zawołam na cały głos: nie, nie opuszczaj mnie 

Ta niewinność, czy głupota, doświadczenia zwana brakiem
Zamiast wznosić, wstydem spacza i umiera sama w rowie
Do oceny każdy stanie i wykrzyczy myśli hejtu
Da żyletkę dla zabawy miast wyciągnąć ręki palec
Świat już umarł, wybór marny


Czasami jest źle, a innym razem gorzej. Lubię to w pewnym sensie. To jedyny czas jakiejkolwiek twórczości. Od tylu lat jest ze mną to gorzej, że nie rozumiem lepiej, jak jest gorzej. A jak jest lepiej to nie na długo, więc szybko zapominam jakie to uczucie. Niby wykres zabiera mnie stopniowo w dół, ale przynajmniej stopniowo. Chujowo, ale stabilnie, nie jest takie złe. Jak już się człowiek zacznie przyzwyczajać, to można nawet z łóżka wstać. Byle się nie zastanawiać ile się czasu zmarnowało nic nie robiąc.
I nie słyszeć jak babcia mówi zmartwiona, że się jest jakoś bez życia i radości, szczególnie jak u babci się jest na 'lepiej'. Zawsze wyjaśniam, że to studia medyczne zjebały mi życie, chociaż to chyba życie mnie po prostu zjebało.

|Elektryczne Gitary - Ja mam szczęście

środa, 4 lutego 2015

środa, 28 stycznia 2015

You know nothing...


|Mika - Happy Ending 

Ty chyba jestes zupelnie nieswiadomy tego co dzieje sie w mojej glowie. Nie wiesz nic. A ja chyba juz podjelam decyzje, ktora tak bardzo boli. Mam nadzieje, ze jest sluszna.

poniedziałek, 26 stycznia 2015

shattered into pieces


Mam wrazenie, ze jestem polamana na kawalki 
I nie moge ich pozbierac, 
Bo ty trzymasz polowe w swojej kieszeni, 
Pod kluczem. 
Uzalezniles mnie od siebie, 
A ja tego nie zauwazylam. 
Teraz jest juz pozno i nie mam sily. 
Znow nie wiem co robic. 
Czuje sie jak w pulapce. 
Wiec usmiecham sie i udaje, 
Ze wszystko jest w porzadku, 
ale pewnie kiedys wybuchne 
Jak nieczyszczony wulkan. 
Wtedy bedzie juz za pozno, 
by cokolwiek z tym zrobic. 
Szkoda, ze jestes gluchy na moje 
Szeptem wypowiadane slowa. 
Szkoda, ze nie rozumiesz. 
Szkoda, ze nie widzisz. 
A moze szkoda, ze nie chcesz? 
Szkoda, ze cie to nie obchodzi? 
Szkoda, ze bawisz sie mna?
Chcialabym cie nie kochac.
Chcialabym odwrocic sie i odejsc.
Chcialabym bys bardziej tu byl.

|Selena Gomez - The Heart Wants What It Wants (Official Video)

sobota, 24 stycznia 2015

Can it work?


Coraz częściej zadaję sobie pytanie: 'Czy to jest to, czy to o to chodzi?' 
Tak dużo różnic, tak niewiele wspólnego, chociaż nie to wydaje się być problemem. Najgorsze jest uczucie, że kumple są ważniejsi. Może po prostu jestem jedną z tych bab, które potrzebują zbyt dużo uwagi. Może to on jest zbyt dziecinny. Z jednej strony poważne rozmowy o przyszłości, z drugiej dziwne przeczucie. Tak czy siak, coś jest nie tak. Chcę to naprawić, ale nie wiem jak. Wydaje mi się, że daję z siebie 100%. Nie potrafię przestać czuć się tak jak się czuję, ani udawać, że wszystko jest ok. Może oboje jesteśmy zbyt dumni, by wyciągnąć dłoń, czy zacząć po raz kolejny tę samą rozmowę. Może po prostu nam się znudziło?

A tak poza tym, byliśmy przez tydzień w górach. Jakoś odpoczęłam, humor mi się poprawił, zero doła, zero sprzeczek, zero negatywnych uczuć. Dziś wróciliśmy i niecałe dwie godziny później płakałam. 
Chyba znalazłam chwilowe lekarstwo. Poszłam na zakupy, wydałam za dużo kasy, ale humor mi się poprawił. No i może w końcu będę miała się w co ubrać. Już dawno nic nie kupiłam. Wyprzedaże nie są chyba takie tragiczne.
A lekarstwem na moją depresje może zostanie czytanie w kawiarni. Muszę tylko znaleźć coś co będzie spełniało kryteria. Musi być blisko, klimatycznie, kameralnie, nie za ciemno i nie za głośna muzyka. Kawa też przydałaby się aromatyczna. W ten sposób nie będę sama i nie będę musiała wchodzić w jakiekolwiek interakcje z nikim. Win-win situation.

 Piekne widoki:

Piekna pogoda:

Puste stoki 
(przynajmniej przez kilka dni):

I wycieczka do Czech:

A teraz powrót do szarej rzeczywistości i przygotowanie do ostatniego w tym semestrze egzaminu.

|Shakin' Dudi - Tak dobrze mi tu 2009

Miałam wrzucić ich inny kawałek, ale yt zdaje się nie posiadać. Niech będzie i to.

wtorek, 13 stycznia 2015

Zizi and Me


Me: What do you like about me besides the looks?
Zizi: You are smart, I like your laziness and the way you park the car.

What a combination!