wtorek, 18 grudnia 2018

stalówka

OMG! Zrobiłam to! Nie wierzyłam, że taki dzień mógłby kiedykolwiek nadejść... and now we're here. Jak zwykle poszłam do sklepu po mięso na zupę. Jak zwykle kupiłam mięso z uda indyka i nogi kurczaka. Jak zwykle wróciłam do domu i położyłam je koło zlewu. Przygotowałam wszystko jak zwykle do umycia, poporcjowania i spakowania do zamrażarki. Blah! Jak o tym myślę to mam ochotę wykąpać się w kwasie. Podczas mycia zauważyłam, że oprócz normalnych obrzydliwych skórek, które zmywam i zaschniętych kropelek krwi z naczyń krwionośnych, były kawałki piór pod skórą. 
Ja rozumiem, że to normalne, że to się zdarza, że czasami tak jest. 
Ja robiłam różne obrzydliwe rzeczy w życiu, jak wkładanie obcym ludziom palec w d. 
Ja wiem.
Dla mnie wyciąganie tych piór to było najobrzydliwsze co w życiu zrobiłam i cała czuję się zgwałcona po tej czynności. Przez te kilka minut (ręce mi się trzęsły, z mózgu odpłynęła krew) kiedy to robiłam - najpierw palcami, później pęsetą - które ciągnęły się jak wieczność, przez te kilka minut myślałam o najróżniejszych rzeczach  - nad sensem istnienia, nad ulotnością życia wszelakiego, nad tymi kurczakami... a nawet o zostaniu wegetarianką. JA! WEGETARIANKĄ! TRA-GE-DIA.

Faktem jednak pozostaje, że przez najbliższe kilka lat pewnie nie będę w stanie zbliżyć się do drobiowych skór.

Brrrr!

[To się pośmialiśmy]