środa, 10 czerwca 2015

jestem lekarzem


|Damien Rice - 9 Crimes

Skończyłam studia medyczne. Czyli jakby jestem lekarzem. Teraz staż. 

Nie mam pojęcia co robię. Muszę pozbierać i pozałatwiać jakieś papiery, wybrać miejsce stażu i się dostać...
Czuję się jak kot podchodzący do kałuży po raz pierwszy. Niby chcę dotknąć, ale nie wiem jak się za to zabrać i trochę się boję. I co teraz? 

Jak dostałam się na te studia to płakałam, nie ze szczęścia. Podeszłam do egzaminów z nadzieją, że się nie uda i bez wyrzutów sumienia, będę mogła robić to co chcę. Później stwierdziłam, że może i dobrze, że się dostałam, zawsze będę mogła znaleźć jakąś pracę. Planowałam wziąć rok dziekanki i spróbować dostać się do szkoły aktorskiej, ale później jakoś nigdy nie był dobry czas. Później było już bliżej niż dalej. Skupiłam się więc na zaliczaniu kolejnych egzaminów. Potraktowałam to jako wyzwanie i cel. Jestem u celu, podołałam wyzwaniu. Marzenia, które kiedyś miałam wydają mi się teraz dziecinne, bez sensu, zbyt ryzykowne i nie warte zachodu. Zatraciłam siebie zupełnie. Zgubiłam swoją romantyczną duszę i artystyczny zmysł. Przestałam lubić ludzi. Straciłam wiarę w ludzkość. Sześć lat mojego życia spędziłam zdając kolejne egzaminy. Stres, stres i więcej stresu. Hurra! Dostanę teraz nic nie znaczący papierek. Żeby coś znaczył, muszę poświęcić kolejne 13 miesięcy na staż i zdać LEK (lekarski egzamin krajowy), a później dostać się na specjalizację i poświęcić kolejne 4-6 lat by zostać kimś, by to w ogóle miało jakikolwiek sens. Odpowiedzialność lekarza jest ogromna, a (przynajmniej w Polsce) niewiele daje satysfakcji. Pieniądze marne, pacjenci niewdzięczni, system zepsuty. Dobija mnie to. Niby mam wiedzę, niby wiem jak się zachować w danej sytuacji, niby wiem jakie pytania zadawać, jakie testy robić, mam długą listę potencjalnych chorób w głowie, wiem jakie leki kiedy, ale mam też wrażenie, które ma chyba każdy kończący te studia, że nic nie wiem. 

Kiedyś myślałam, że skończę studia, pójdę do pracy, zacznę zarabiać, wynajmę sobie mieszkanie, wyjdę za mąż i zostanę mamą. Teraz próbuję sobie to wszystko poukładać na osi czasu i widzę, że nie prędko mi się to uda. 
Moje koleżanki z roku się zaręczają, biorą śluby, jedna w zeszłe wakacje urodziła dziecko, oczywiście ktoś tam zerwał zaręczyny, ktoś się załamał i powstał, przyjaźnie się porozpadały, ale ogólnie, ludzie idą do przodu, może trochę za szybko nawet. Nie do końca to rozumiem. Jak? Co dalej? Zastanawiam się czy one to sobie przemyślały w ogóle.
Do tego jakiś kretyn wymyślił ostatnio kampanię społeczną 'róbcie dzieci, zanim będziecie za stare' i znów zjebał mi się humor. I staraj się tu człowieku o tym nie myśleć, żeby się nie dołować. 

Nie chcę wszystkiego robić na hop siup. Chcę mieć stałą pracę i gdzie mieszkać. Chcę mieć na tyle stabilną sytuację finansową, by sobie poradzić w wypadku kryzysu. Chcę romantyczne zaręczyny. Nie chcę brać kredytu na wesele. Nie potrzebuję odległych krewnych spadających pod stół, wystarczyłaby mi najbliższa rodzina w małym kościółku. Chcę wziać normalny urlop macierzyński i cieszyć się dzieckiem, zamiast martwić się z kim je zostawię i mieć depresję, że w ogóle muszę je zostawiać. 

Skończyłam studia medyczne i nie mam nic z rzeczy, które sobie wyobrażałam zaczynając, że w tym wieku będę mieć. Przede wszystkim brakuje mi tego uczucia, że jestem dorosłą osobą, odpowiadającą za swoje życie, podejmującą decyzje, wypełniającą kwity, płacącą składki, podatki i wiedzącą czego chce. Wszystko nadal wydaje się być nierealne i odległe.

No i dodatkowa niewiadoma. Zizi może pojechać do domu i nie wrócić. Wszystko zależy od jego ministerstwa i naszego systemu. 

Chcę jakiś mini happy ending. Takie zakończenie pierwszego tomu sagi.

Ludzie z roku strasznie się cieszyli, po zdaniu ostatniego egzaminu. Mnie to jakoś nie ruszyło. Ok, studia medyczne skończone, ale tak na prawdę to dopiero początek. Czy oni tego nie widzą? Czy to ze mną jest coś nie tak?

|Damien Rice – I Don’t Want To Change You


|Damien Rice - The Greatest Bastard 

Tak, dziś jest definitywnie noc Damiena Rice. Na fejsbuku, ktoś coś wrzucił, od linka do linka i wylądowałam słuchając go całą noc.

Dobranoc / Dzień dobry.