czwartek, 25 kwietnia 2013

koty



Mam dwa koty. Lubię je obserwować. Przychodzą codziennie do mnie na pieszczotki. Wiem jak zrobić im dobrze. Leżą wtedy i czerpią przyjemność, mrucząc, bym wiedziała że jest ok. Jak mamy (ja lub one) dość to przestaję, a one 'dziękują' i sobie odchodzą. 


Czasami koty się wołają, jak jeden nie może znaleźć drugiego. Kiedy się już odszukają, podchodzą do siebie, witają się, 'pogadają' chwilkę i każdy znów odchodzi w swoją stronę. Co jakiś czas chowają się gdzieś i nie można ich znaleźć. Widocznie potrzebują wtedy pobyć same. Zawsze jednak po jakimś czasie wracają i przychodzą się pokazać, jakby chciały powiedzieć: Już jestem. tęskniłaś?


Koty są niesamowitymi zwierzętami. Nie wiem czy wszystkie tak mają, ale moje są oazami spokoju. Siedzą, obserwują wszystko swoimi wielkimi, żółtymi oczami, myślą, kontemplują, czy co tam jeszcze mogą mieć w głowie. Czasami po prostu przyjdą do mnie do pokoju, usiądą sobie/położą się i SĄ ze mną. Może wyczuwają też moje stany emocjonalne? 

Uwielbiam też jak się bawią. Są wtedy tak pochłonięte, że nie widzą poza tym świata. Fajna umiejętność.

Kocham koty. Ich grację, wolność, złośliwość, głębokie spojrzenie i zlewczy stosunek do praktycznie wszystkiego. Czerpię z nich inspirację. Chciałabym być jak kot. Może coś w sobie z tych bestyjek mam, ale moim zdaniem stanowczo za mało. 


Dziś jeszcze miałam grubszą rozkminę, patrząc na koty, na temat relacji międzyludzkich. Gdyby ludzie zachowywali się w stosunku do siebie w podobny sposób życie byłoby o wiele prostsze. Nikt nie wpierdzielałby się z nogami do życia innych ludzi. Jeśli masz ochotę z kimś przebywać - robisz to, nie - to nie. My jesteśmy zmuszeni czasami robić rzeczy, na które nie mamy ochoty, na których nam nie zależy, bo tak wypada, bo tak będzie lepiej. Ludzie męczą się często ze sobą zamiast się olać nawzajem. Przecież nie ma w tym nic złego, że między dwójką ludzi pójdą jakieś iskry, spięcia. No trudno, różnimy się. Wystarczy się uśmiechać i robić swoje. Tak staram się też robić.

Kolejna sprawa to relacje damsko-męskie. Przecież to idealne: masz ochotę pogadać, gadasz. Masz ochotę gdzieś wyjść sama/sam wychodzisz, bez zbędnych tłumaczeń. Robisz co chcesz. Tylko do tego potrzeba niewyobrażalnie wręcz ogromnego zaufania, albo wdupietomamtyzmu. Może czegoś takiego potrzebuję? Mogłabym zachować swoją przestrzeń osobistą i siebie, będąc w idealnym związku. Teraz tylko znaleźć kogoś kto myśli tak jak ja ;p


Na razie jeszcze został mi rok na przemyślenie tego i odpoczynek. No i muszę wszystko dobrze ogarnąć, bo tylko do 3 razy sztuka.

|Johann Sebastian Bach, Koncert na obój i skrzypce BWV 1060,
Allegro, p.1 - Café Zimmermann

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz