wtorek, 31 grudnia 2013

postanowienia noworoczne:


W nowym roku bede starsza, chudsza i mądrzejsza, ale zmarszczek nadal nie będę mieć.
A a'propos starszej... będę też pić dużo wina! Dużo! Dużo wina! I jeść DUŻO pizzy! (i czizburgery z Maka!) Skoro znalazłam już najlepszą pizzę na świecie i wystarczy zadzwonić, a oni przywiozą mi ją i nie muszę się wysilać, żeby dobrze zjeść, to dlaczego nie. Będę też jeszcze bardziej leniwa. 

Do tego wszystkiego zamierzam też być jeszcze większym cukiereczkiem. Bycie cukiereczkiem jest super! Chociaż czasami będę pozwalała sobie być chujem (to jak mam super humor... albo chujowy. [hy-hy]).

Zamierzam też obejrzeć masę seriali i filmów, zdać wszystkie egzaminy i umieć, a do tego dużo sexu!
W sumie to nie zamierzam niepotrzebnie wychodzić z łóżka. Nie lubię ludzi, a kocham łóżko. To chyba logiczne. Nie będę chodzić na imprezy (może na kilka w roku), bo nie lubię! Kiedyś lubiłam, już nie. W sumie to nic nie lubię, co jest na zewnątrz, bo tam jest zimno. Albo pada. Albo wieje. Albo świeci słońce i razi mnie w oczy. Albo jest gorąco. 
W mieszkaniu/domu jest super więc będę tam siedzieć, albo tu.

Będę też bardziej romantyczna i nie będę za każdym razem jak on albo ja powie coś romantycznego mówić:

- Awww... Słyszałeś? powiedziałam/eś coś romantycznego! Jakie to urocze! Kocham cię! Awwww...w sumie to rzygam tęczą!

I nie będę już ogólnie takim potworem... chociaż w sumię lubię być. Zmieniłam zdanie, jednak będę potworem. Będę jeszcze więcej marudzić i hejtować! Żeby nikt mnie nie lubił! Wtedy będę mogła sobie spokojnie siedzieć z moim Habibi i oglądać seriale, albo grać w gry, albo leżeć i nic nie robić... albo coś. I nikt mi nie będzie mówił, że przecież powinnam trochę wyjść i super byłoby się spotkać i w ogóle taka super impreza będzie!

Zamierzam też dostawać więcej róż, bo kocham dostawać róże! I kupować więcej świeczek! Świeczki są super! Miałam też zrobić bloga komiksowego, ale... to trzeba by jakoś regularnie, a mi się nie chce za bardzo, bo w sumie człowiek się namęczy, a później i tak nikt tego nie czyta. 

Mogłabym w sumie więcej śmiesznych wierszyków popisać i jakieś opowiadanka... bo mój Habibi je lubi (oprócz serii erotyk, bo kurwa nikt tego nie łapie... więc chuj wam wszystkim w oko), ale... to trzeba by, no wiecie... coś zrobić, pomyśleć i w ogóle.

Tak więc dziś spędzę sylwestra w domu. Tak jak chciałam. Wzięłam sobie dziś gorącą, relaksującą kąpiel ze świeczkami, bąbelkami i płatkami róż i zapaliłam fajeczkę! Relaks na maksa. Polecam gorąco. Tylko whiskey albo winka mi brakowało (ale dziś lepiej żebym nie piła). 
Już miałam jechać na jedną imprezę gdzieś daleko... ale się okazało, że sąsiadka robi, więc miałam iść do niej i wrócić jak mi się znudzi, albo chociaż do tej 12 dotrzymać... lecz na szczęście się pochorowałam! :D 

  So... you want me to leave bed?!

I really don't think so!

Wiiiii! Jest super! [Może to brzmi jak sarkazm, ale to tak na serio]

Tylko ja, moje łóżko, komputer, nikt neta nie blokuje, obejrzę sobie jakiś film (raczej z -y na końcu), zjem czipsy i cały sernik (już pół zjadłam; nie mam wyrzutów sumienia, bo przez święta schudłam prawie 3 kg; tak wiem, normalni ludzie na święta tyją, ale... ze świątecznych potraw to ja lubię tylko zupy i pierogi... ruskie), pozachwycam się bukietem 40 pięknych róż które dostałam i... będę dalej kichać i smarkać! :D 

Gdyby nie ten katar to byłoby cudownie!




Nie mogłam się zdecydować, które zdjęcie wrzucić, więc wrzucam wszystkie trzy.

Aha, postanawiam również, nie zmuszać się do podejmowania jakichkolwiek decyzji, na których podjęcie nie mam ochoty.

Polecam, 

Bogini Kotoryba.

edit:
Aha. Szczęśliwego 2014! czy coś...

poniedziałek, 23 grudnia 2013

sobota, 30 listopada 2013

I prefer the drummer


Właśnie natknęłam się na kawałek zespołu mojego ulubionego perkusisty i przypomniała mi się cała masa energetycznych lub po prostu czilowych chwil. Teraz patrząc na to wszystko ze sporego dystansu czasowego doceniam to o wiele bardziej. Chyba właściwie za to wszystko nie podziękowałam.

A kawałek wymiata chociaż Falce Faces zostaje moim ulubionym.


czwartek, 14 listopada 2013

praca w grupie


Człowiek się narobi, nawkurwia, a później i tak gówno z tego wychodzi.
Dziękuję! Naprawdę! Wielkie dzięki!
Od teraz mam ten projekt w dupie. W najgorszym wypadku się pod nim nie podpiszę i chuj.
Tak to jest podzielić się zadaniami.

Morał:
Jeśli chcesz żeby coś było zrobione dobrze, zrób to sam.

środa, 23 października 2013

if you have a bad day...


...name all the positive things in your life.

List of positive things in my life which I can think of while having a bad day:
1.








well I guess this is not the best idea then...


P.S. damn I'm hilarious.

black hole


Sometimes there are those days that just suck. Nothing in particular happens but we get this feeling that we suck, people around us suck, world around us sucks and we would like all this, including us, to be sucked by a giant black hole.
Today is one of those days.

I suck.

wtorek, 8 października 2013

obligatory lectures


Sitting in the class 
Wasting my time
Thinking about 
Videos on vine

Stupid people and funny cats
Followed by fats and water rats
Some hookah skills and dancing bitches
They stick to brain like fucking stitches

Let me propose some cool idea
Give us a wi-fi (flowing) like diarrhea
Add to your lectures silly videos
To get attention and no more zeros

Students would listen, teachers'd be happy
We all could use some laughing therapy
If this idea will not be liked
I have another option on mind

We'll bring some vodka in cola bottles
That'd make us happy not stiff like waffles
The only problem could be our smell
And maybe also brain dull like bell

With fall depression, frosty surroundings
Nerds will announce their gaming findings
But it's not ready, winter is comming
Let's help them in the better programming

My Nowa Era and your PSP
Got little boring, get me IV
Mahjong, Sudoku, FIFA and Witcher, 
With them our lifes are becoming richer

Dear politicians, teachers and dean
We are not happy and this is sin
Solve our problem, you will be loved
But as for now, we'll stay well plugged

* * * * *

|Best Vines of September 2013 Compilation (Week 2)
I totally recommend this channel xD

akcja: życie jest za krótkie by chodzić na wykłady :(


Siedząc w klasie na wykładzie 
Zastanawiam się niezmiennie
Nie wiem po co, jak, dlaczego
Nic nie dowiem się nowego

Nudą wieje, wkurwem ciskam
Popierają mnie ludziska
Obowiązek nowy dali
Studentowi czas zabrali

Po tygodniu pierwszym męki
Nic się nie chce. Wielkie dzięki!
Z takim zawalonym trybem
Nie ma szans na żadną bibę

Nie ma czasu na naukę
Na internet, ni na zupę
Spać, ni czytać, w kulki pograć
Życie stracić, lepiej oddać...

Śmierć nas wszystkich wnet zastanie
Boże pomóż! Panie Janie?
Więc na cito coś wymyślmy
By pokazać chujom wszystkim

Uczmy, bawmy się i śpijmy
Na wykładach, także pijmy
Trochę czasu oszczędzimy
I obecność zawędzimy

* * * * *

obrazek - źródło: internety

wtorek, 1 października 2013

no i znów się zaczęło




'tak pustego tego parkingu jeszcze nie widziałam' czyli szpital nocą [love it]

Praktyki na SORze były super, a przynajmniej dyżur. Nie, nie będę tam pracować, ale na pewno jeszcze tam wpadnę na przyjacielską wizytę ;) Oj dużo się działo. Lubię to!
Moja mama pytała chyba z 10 razy 'CO ROBIŁAŚ?! TY?! CO ROBIŁAŚ?!' jak usłyszała, że robiłam prawie wszystko łącznie z pobieraniem różnych płynów, cewnikowaniem i asystą przy zszywaniu.
Ja się wybawiłam. A atmosfery na oddziale takiej jeszcze nie widziałam. Luz, blues i powidła :D

Nowy plan zajęć, jak go chcieliśmy wydrukować, zająłby 196 stron.
Yhy. Z grupami na razie sprawa nierozwiązana i zapowiada sie chujowo, ale jeszcze odrobina wiary mi została. Poza tym jest dopiero jesień, a ja już musiałam dziś skrobać szybę w aucie. Zima. Nikt mi nie wmówi, że tak zimno jest jesienią. Nawet ja założyłam czapkę, chustkę i rękawiczki, a do tego getry pod spodnie, dwie pary skarpetek i ciepły polar, a co najgorsze to nic nie dało, bo i tak zmarzłam. 
Złota polska jesień.

Kiedy idziesz na zajęcia
W kurtce grubej, glanach, czapce
Brnąc przez błoto zamarznięte
Z torbą ciężką od fartucha
I stetoskop, buty zmienne 
Ciążą ci jak cegła wielka
Miej na twarzy usmiech sztuczny
W głowie mantrę: będzie dobrze
I poczekaj na zapowiedź
'Cześć! Jak sie masz? Jak wakacje?'
I zagrajcie w grę odwieczną
Wszystkich ludzi na poziomie
Polityką zwaną zwykle

Więc nie dbając o uczucia
Wszyscy ciepło cie uścisną
Myśląc sobie 'głupia suka'
Ty odwdzięczysz się tym samym
Prezentując swego kciuka

Na watsapie zapytacie
Gdzie my mamy znów zajęcia
Nikt nic nie wie, zamieszanie
Pierdolenie do północy
Razem w dupie się spotkacie

Nie oczekuj dziś na spięcia
Wszak to dzień współpracy pierwszy
Po urlopie ' wypoczęci'
Każdy lepsze miał wakacje
A na kłótnie i docinki
Przyjdzie jeszcze czas, spokojnie
Takie rzeczy w czasie sesji
Można wtedy wykląć wszystkich
Bo wymówką stres jest wszelki
Więc na usta smajla przywdziej
Plastik w swoją duszę wpakuj

Plotki nowe, plotek tysiąc
Znów rozerwie was jak mina

Na zajęciach, na wykładzie
Nuda wielka, lecz notatki
Każdy robi - motywacja
'Ja w tym roku, będę pierwszy'
Już za tydzień się okaże
Że z wielkiego planu kupa
Ale co tam, pierwszy tydzień
Jest tygodniem dla nadziei

I nie marudź, nie wypada
Przecież jesteś od nich lepszy
Zamiast walczyć jest z naturą
Lepiej kawę z nimi  chłeptnij

sobota, 21 września 2013

miesiąc bez słów


Zatraciłam się w sobie, czy straciłam część siebie?
Jedno jest pewne: jestem i mam się całkiem nieźle.
Może nawet lepiej niż kiedyś.
Chyba jestem gotowa na nadchodzące 10 miesięcy zimna.
Kocham kochać.






piątek, 30 sierpnia 2013

kill all innocent


Why do people believe in lies rather then truth?

1. Lie is more pleasant then the truth in most cases 
It is because people who lie, do it for their benefit or for the cause. They do it Because they want something and they will not be able to get it unless it sounds good for the other side.

2. Lie is more probable then the truth
This is because as we all know life writes best scenarios. Things that seem impossible and fictional just randomly happen from time to time. So yeah, truth is rather hard to believe it. With lies in the other hand is quite the opposite. A liar always needs to consider the most probable version so it would make some sense. Nothing happens without reason and everything seems logical. Up till some time when the details are revealed. But then it's usually too late already. We call it history.

3. People love lies!
We all love to lie and we all, deep in our hearts, love to be lied to. We just love it. Then life sounds more meaningful, and perfect. It seems like we're taking part in something noble and that we are so good!

Why did I even start thinking about it?
Syria. 

I don't follow politics anymore and this is my reason. Everyone have their own version of what's happening. People argue about it, now knowing the truth. No one tells the truth. And getting all those versions, mixed up, each of us needs to decide what is going to be our version. And then when we have it all set up, we should take some position. It doesn't really matter which. All that matters is to take part of it! Why?

'Because one person can make a change!'

Yeah, sure. Another lie. Politicians know how to play us. It was well practiced since the beginning of human race. The leader was to decide what's good for others and what should they know. They know how make people believe they have a vote. Different parties all fight for the same cause. It's a theathre. Nothing else. They are actors and we are just an audience. When I think of all this bullshit we're being fed with, all I can think of is:

Those fuckers are trying to manipulate me. Not gonna happen! 

I'm against all wars that make no sense to me. Which means? All wars that have nothing to do with protecting your own people. If someone attacks, protect your land, and people on it. That's it. Everything else is just a violation of our rights. Why would You go to other continent to protect your land? Oh, yeah! I know the answer to that question. 

'Because attack is the best defence!'  

Doesn't it sound like another puzzle to our perfect manipulation machine? Soldiers are like pawns. They are just part of the equipment. They are thrown by those of power, so that they can get more rich, powerfull and famous, o they can be in history books, as great leaders who achieved SO MUCH. Yep...

'Kill all innocent!' - this should be their motto.

And then we see all those pictures and videos everywhere of soldiers comming back from war, to their families, or stories of soldiers and families that didn't return, and we all get so fucking sad. We could prevent it. But no. Let's just let our politicians decide. The blood is on their hands, or even better! Our enemy! Yep, this version sounds best. Let's keep it. And every little boy wants to be a soldier, and protect his country. They all want what is promissed. Life in glory and respect, or beautiful death for believes. What do they actually get? Life in stress, pain and self conflicts. Bloody, horrible experiences that make cripples out of normal healthy people (if not physically then for sure mentally) or death. I don't see any glory in this. We all have only one life. We should use it best we can, to do actual good and help those around us. Isn't that enough? If everyone would do so, world would be a really nice place to live in.

I just feel so helpless about it all. Is there any way, I can block politics from entering my life?
Of course there isn't. I still need to take part in this machine. But I'm doing my best not to know too much, because those lies are destructive. Is there anything worse then feeling like others are doing stupid, evil things and we can't stop them?


And.... I got pissed off again. Thanks politics!


P.S. I hope I don't get killed for writing this. People who write their opinions and try to find out the truth get punished.

czwartek, 29 sierpnia 2013

horror 3


Bo zupa była za słona - kłopoty rodzinne.

Zrzucił talerze, sztućce i wszystko inne co było na stole. Zmiótł to jednym ruchem ręki. W jego oczach widać było szał. Po ciężkim dniu w pracy wraca do domu, a zupa jest za słona. 
Ona zamarła, a jej serce oszalało. Wydawało się, że zaraz wyskoczy z klatki piersiowej. Wystraszyła się. On przyciągnął ją stanowczo do siebie i... pocałował namiętnie. Jego silne ramiona trzymały ją w uścisku, z którego nie mogłaby się wyrwać nawet, gdyby chciała, a raczej chciała, bo była wkurzona. Po całej kuchni walały się teraz kawałki szkła i jedzenie. Zupa pomidorowa z makaronem. Jego dłonie błądziły po jej ciele. Chociaż nie. Nie były ani trochę zagubione, znały to ciało bardzo dobrze. Bardziej krążyły między seksownymi pośladkami i idealnym biustem. Ona przestała się już opierać, bo zrozumiała, że to nie ma sensu, poza tym jego zapach i stanowczość za każdym razem sprawiał, że jej nogi się uginały i nie mogła nic na to poradzić. Jego dłoń znalazła się teraz na jej łechtaczce, straciła już zupełnie kontrolę nad sobą. On zdarł z niej fartuszek, który był jedynym skrawkiem materiału na jej ciele i posadził sobie na kolanach. Poczuła jego mięsistą, twardą męskość, którą tak uwielbiała. Zaczęła poruszać delikatnie biodrami całując go po szyi. Jej oddech był gorący i wilgotny, zupełnie jak inna część ciała zlokalizowana trochę niżej. On odchylił głowę w tył i rozkoszował się jej ustami na swojej skórze. Ale nie tylko ustami, bo wraz z nimi pieścił go jej język i wtórowały zęby. Lizanie, ssanie, przygryzanie. Pomyślał, gdzie jeszcze chciałby to poczuć. Ona chyba też miała na to ochotę, bo zaczęła schodzić w dół całując jego tors i brzuch. Dłońmi masowała jego ramiona i boczki. Nawet nie zauważył kiedy rozpięła jego rozporek i podświadomie uniósł lekko biodra, by mogła zsunąć mu spodnie. Dreszcze przebiegły jego ciało, gdy jej usta zbliżały się do męskości. W końcu zaczęła go lizać i wzięła do ust. Jego oddech stał się bardzo ciężki i przyspieszony, myślenie się wyłączyło. Teraz mógł tylko czerpać przyjemność. Jej rytmiczne ruchy i miękkie wargi... doszedł do granicy i odsunął ją. Uniósł jej ciało i położył na stole. Teraz on smakował jej brzoskwinki. Była słodka i soczysta. Jego język wślizgiwał się we wszystkie zakamarki. Zwiedzał pagórki i rowki. Smakował każdego skrawka, a ona wyprężała się i drżała. Jej westchnienia zachęcały go do kolejnych ruchów. Tak, teraz już oboje są gotowi. Wstał i przyciągnął ją bliżej krawędzi. Wszedł w nią powoli. Ona się wyprężyła i jęknęła cicho. Zaczął poruszać się w niej rytmicznie trzymając ją za biodra. Ona chwyciła go za dłonie, a on jeszcze mocniej wpił się w jej ciało. Teraz zlani w jedno, czerpali radość i przyjemność. Jej biust lekko falował po każdym pchnięciu, piersi nabrzmiałe od przyjemności, ozdobione skurczonymi sutkami, jej płaski brzuch powleczony gęsią skórką, jej drżące nogi na jego ramionach, jego silne ciało dopełniające idealną konstrukcję, jego mięśnie napinające się w tym erotycznym tańcu, jego plecy poruszające się na podobieństwo lecącego orła... Doniosłe chwile uniesień. Przyspieszył, a ich obijające się o siebie ciała klaskały im na znak aprobaty. Sztuka dwóch aktorów, bez publiczności. Gdy znów zwolnił, ona popatrzyła mu w oczy. Zobaczył w nich chochliki. Zrozumiał. Teraz jej kolej. Jednym ruchem położył się na stole sadzając ją na sobie. Dosiadła go jak prawdziwa cowgirl! Jej dzikość i pasja zawsze wprawiały go w zachwyt. Jej sterczące piersi podskakujące wraz z resztą ciała sprawiały, że nie mógł od nich oderwać wzroku. Jej włosy opadające na prześliczną twarz. Jej oczy lekko przymknięte z przyjemności. Jej oddech szybki i nierówny. Złapała go za ręce i położyła jego dłonie na swoich pośladkach. Dała mu do zrozumienia, że ma ją chwycić mocno. Tak też zrobił. Zataczała biodrami kółeczka dopełniając tym zabawę. Przechylona lekko w tył dawała mu wiele przyjemności i piękny widok. Gdy zwolniła, jego dłonie były już na jej piersiach. Nie mógł się oprzeć, musiał je chwycić. Pieścił ją, gdy ona nie przestawała wspinać się na szczyt. Jednak chciał dotykać ją całą. Chciał ją całować i kochać. Przyciągnął ją do siebie i pocałował w usta. Poczuł jej zmysłowy zapach. Jej biodra nie przestawały tańczyć. Chwycił ją wpół i usiadł. Wysunął się z niej delikatnie, stawiając ją na ziemi. Ona się odwróciła i pochyliła nad stołem, a on stanął za nią. Wszedł w nią. Jej jęki były teraz bardziej intensywne, jej kształtne plecy, jej pośladki wprost przed nim. Trzymał jej biodra, by mu nie uciekły. Teraz jego ciało nie dawało mu nawet nikłej kontroli. Oboje wpadli w miłosny szał i nic nie mogło ich rozproszyć, nic nie mogło ich powstrzymać. Wchodził w nią mocno i głęboko. Czuł tylko przyjemność. Ona opadła na stół, nie mogąc dłużej stać, jej ciało po prostu odmówiło posłuszeństwa. Trzymała się kurczowo blatu, jak tonący chwyta się podanej mu deski. Jej ciało wiło się w konwulsjach, a on nie przestawał, do momentu kiedy... Wystrzelił. Oboje spięli się zdobywając szczyt. Klamra przyjemności ścisnęła ich płuca i zabrała kilka oddechów. Po wszystkim ich mięśnie rozluźniły się, a oni z uśmiechem na ustach osunęli się na podłogę. Leżeli na niej przytuleni, wśród szkła i rozlanej zupy. Wypełniały ich spełnienie i szczęście. 
- Następnym razem dam trochę mniej soli. To co, Tosty? - wyszeptała czule do jego ucha.
- Mhm... uwielbiam twoje tosty. - Wymruczał on.


eternal sorrow



Eternal  sorrow. It's surrounding us from everywhere.  
What if people were made completely happy? 
What if we're slowly falling into sadness, deeper and deeper, generation after generation? 
What if our world will dissapear when it completely drowns into the sadness? 
When people will kill themselves and others because they can't take it anymore? 
What if this sadness will be the only feeling they know? 
When you have only one feeling, you get used to it and stop feeling it. 
You see it everywhere around you and there's nothing else. 
Then emptiness appears and you don't see the reason, you stop seeking answers, and what's even worse, you don't even see the questions. 
When there's no question what shall we seek? 
This is how we'll dissapear from the world. 
Once and for good.

//

Wieczny smutek. Otacza nas zewsząd. 
Co jeśli ludzie zostali stworzeni całkowicie szczęśliwi? 
Co jeśli coraz bardziej zatracamy się w smutku, coraz głębiej i głębiej, pokolenie, za pokoleniem? 
Co jeśli nasz świat zniknie kiedy całkowicie zatopi się w smutku? 
Gdy ludzie zaczną zabijać siebie i innych, bo nie będą już w stanie tego znieść? 
Co jeśli smutek pozostanie jedynym uczuciem, które będziemy w stanie poczuć? 
Gdy ma się tylko jedną emocję, przyzwyczaja się do niej i przestaje ją odczuwać. 
Gdy widzisz ją wszędzie dookoła i już nic więcej nie ma. 
Pustka pojawia się i nie widzi się już powodu, nie szuka odpowiedzi, a co gorsze przestaje się widzieć pytania. 
Gdy nie ma pytań, do czego mamy dążyć?
Tak właśnie znikniemy ze świata. 
Raz, a porządnie.

//

I wrote it a while ago but forgot to upload. Actually today I feel quite ok and yesterday was a nice day too.

|Ashia - Pay to be loved

|Kimbra - Settle Down

ogólnie polecam Ashie i Kimbre :)
inne piosenki też są super!

śmieszne internety:













mine is doubled then! :]

Good night then.


wtorek, 27 sierpnia 2013

Rachel Joyce


Ludzie kupują mleko, tankują samochody, a nawet wysyłają listy. I nikt nawet się nie domyśla, jak wielkie cierpienie ukrywają w swym wnętrzu. Czasem bycie normalnym i robienie rzeczy, które wydają się proste i powszednie, wymaga nadludzkiego wysiłku. Wszyscy są tacy osamotnieni.

Rachel Joyce "Niezwykła wędrówka Harolda Fry"

zauroczył mnie ten cytat

//

“People were buying milk, or filling their cars with petrol, or even posting letters. And what no one else knew was the appalling weight of the thing they were carrying inside. The superhuman effort it took sometimes to be normal, and a part of things that appeared both easy and everyday. The loneliness of that.”

Rachel Joyce, The Unlikely Pilgrimage of Harold Fry

this quote spelled a charm on me...


If we don't go mad once in a while, there's no hope.

Rachel Joyce, The Unlikely Pilgrimage of Harold Fry

... and this one made me laugh my ass off

poniedziałek, 26 sierpnia 2013

fakenshit


A mówią, że to nas trudno zrozumieć. Nie ogarniam. Czy wszyscy faceci muszą być takimi pip pip pip piiiiiip pippipip pi piiiip? Kurwa, jednego normalnego! O, dzięki ci Panie! Za nic.

edit:
nawet nie wiem jakiej muzyki słuchać - jest źle.

niedziela, 25 sierpnia 2013

erotyk 20


Obudziło ich szczekanie i ruch. Dużo ruchu. Zwłoki przeciągnął się, Strach rozejrzał się po pokoju. Na dywanie stał Psiak. Wypchany. Nie ruszał się, a jednak wypełniał całą przestrzeń. Jego mały móżdżek chyba nie ogarnął, że został wypchany i już na zawsze zostanie nieruchomy.

//

They woke up because of barking and movement. Lot's of movement. Corpse stretched, Scarecrow looked around. Doggy was standing on the carpet. Stuffed. He was standing still but fullfilling the whole space. He's little brain didn't get that he was stuffed and that it will stay still forever.

i see some similarities


|Daft Punk - Touch (feat. Paul Williams) - HD - FULL VERSION

|Meryl Streep The Winner Takes it All

sobota, 24 sierpnia 2013

am i mental


Ostatnio coraz częściej zastanawiam się czy ze mną wszystko ok. Mam takie jazdy ze sobą, że aż sama nie ogarniam. Nie wiem dlaczego jest mi smutno, dlaczego jestem zła, ani dlaczego czasami po prostu jest ok. Nie wiem nic. Nie wiem dlaczego robię jazdy o nic.

//

Lately I am thinking more often if everything is ok with me. I'm putting myself through such experiences that I can't comprehend myself. I don't know why I'm sad, why angry, and why sometimes it's just ok. I know nothing. I don't know why I'm arguing about nothing.

środa, 21 sierpnia 2013

emptyness


|Dub FX - Soothe your pain + lyrics
I miss so many things. Hate and love. The connection of water with fire. All that steam. Everything happening fast.  One hour when so many things could happen. Good, bad, neutral. Anger and passion, relax and chill. Promises and whispers, apologies and cries. Fights and intimacy. Yep. I'm frozen. I'm paralized. I'm toxic. I need to talk. I really do. It's pathetic.
I don't know what to think.

poniedziałek, 19 sierpnia 2013

I'm 1/2 this and 1/2 that...

...but kinda 1/4 of that too and it's like... so cool! I'm really proud of that! It's who I really am.

*WARNING*
This post may be disliked by many. Mainly Americans I would say. 


If you are: 
- born and raised in the USA, 
- 1/2 Polish, 
- 1/4 Irish,  
- 1/4 German 
then I guess this is your flag, isn't it?

It really pisses me off when people say:
- Oh, my grandparents were from Poland (I'll use it as an example to make it easier to explain) so I'm half Polish.
Dude, don't you understand that blood line doesn't connect you to anything but your family. I have never heard of such a thing called 'national gene'. Really!

So to be Polish/German/Russian/Irish/etc you need a little more then grandparents from there.
What about language, culture, religion, believes, national features?

If your family doesn't cultivate nationality by speaking the language, visiting home country every once in a while, keeping close with the relatives (like skype, fb, visits, etc), sticking to the tradition (like food, manners, morals, etc), if you don't keep in touch with the society (there are such in all bigger cities) and don't follow the rules (or even don't know them) then how can you claim yourself half Polish?! 

I'm not saying it's not good to try to get to know all the things I just wrote about. Sure, do your best. All of us want to know something about their ancestors. But 'proud 1/2 Polish, 1/4 Irish and 1/4 German' sounds stupid, doesn't it?

Yes, there are people who's parents are from two different countries. If they follow their traditions and culture and teach their kids the mother language, but they both live outside of their home countries, those can be 50-50 but mostly they are 1/3 x3 because they are what their mother, their father and their land is.

I'm 100% Polish and I'm proud of it. I know all the best things about my country and my people and I know all the bad things about them. I know what we eat, what we do, how we live, what are the rules, which rules we need to follow, and which ones are not obeyed by anyone. I know where I can get things that I need. I know what;s worth seeing and I did or I will see it. I know who to trust. I know how to solve problems here. I know my place in this society. I know where to have fun and where I should stay serious. I respect and I love things that surround me. I understand why. I hate some things too but I am trying to change them or I've learned to accept them. I can walk you around and show you cool places and things. I feel safe when I walk at night even in unsafe parts of the city. Those are my people. We don't fear what we know. I will stand for my country if it needs me.

Will you? Nope? I didn't think so. You will stand for the country you was born in. You will stand for the country you was raised in. You will stand for your country. 

Now could you tell me: 

What is your REAL nationality? Is it still 50-50?

niedziela, 18 sierpnia 2013

erotyk 19


W pokoju było cicho i ciemno. Jedyne światło dawał blask księżyca, wpadający przez uchylone zasłony. Przy stole siedzieli Strach i Zwłoki. Na dywanie leżała Dziewczynka przytulona do Psiaka. Szatan zniknął gdzieś w mroku. Państwo popatrzyli po sobie i wymienili kilka znaczących spojrzeń. W końcu podjęli decyzję. Pani wzięła córeczkę na ręce i skierowała się ku schodom. Pan podniósł martwe zwierzątko i wyszedł z pomieszczenia. Skierował się ku schodom prowadzącym do piwnicy.

//

It was dark and quiet in the room. The moon gleam falling threw ajar hangings was the only light. Corpse and Scarecrow were sitting by the table. Girl was laying in the floor hugging Doggy. Satan dissapeared somewhere in the darkness. Mr. and Mrs. looked at eachother. They exchanged few meaningful glances. Finally they came into an agreement. Mrs. picked up her little doughter and went towards the stairs. Mr. picked up dead animal and also left the room. His steps directed towards the stairs leading to a basement.

środa, 14 sierpnia 2013

wake me up


|Avicii - Wake Me Up - ft. Aloe Blacc - Official Music Video 
RUNAGROUND Cover

Pozytywnie jest! I nawet świeci słońce!

wtorek, 13 sierpnia 2013

znów mi się nie chce...


Co jakiś czas wpadam w stan totalnego doła emocjonalnego. Czuję się wtedy nieatrakcyjna, głupia i bez sensu. Nie chce mi się żyć, nie widzę powodów do radości i wszystko mnie wkurwia. Chciałabym po prostu przestać istnieć. Czuję też coś jakby łzy w oczach, ale one nigdy nie wypływają, tylko pieką cholernie.
Zazwyczaj to wszystko spowodowane jest czyimś złym słowem lub nawet gestem. Czasami zdjęciem, które gdzieś zobaczę, czy nawet muzyką. Dziś jebnęło mi jakieś kombo. 
Tak więc: Nie chce mi się żyć.
Dziękuję za uwagę, dobranoc.


P.S. brat jak mnie zobaczył to powiedział, że pójdzie do sklepu i kupi mi coś słodkiego! Będę jeszcze grubsza, ale za to może pójdzie w cycki. No i na chwilę, zapomnę, że mam doła. Oczywiście jak wróci z tym co chciałam.
P.S.2. Beck - 20. Nie jest źle.

Edit: już wszystko ok! Brat mi kupił 4 Amigos i ... naprawił mnie! :o
Kochanego mam brata. Nawet kasy nie chciał! 

poniedziałek, 12 sierpnia 2013

takie tam z fb


Ostatnie kilka dni były 'dość spokojne'. Dziś postanowiłam nie wychodzić z łóżka, jednak przed chwilą zmieniłam zdanie. Znów zapragnęłam zrobić coś krejzi! Przeniosłam komputer ze swojej lewej, na swoją prawą stronę! WOAH! Szaleństwo!

Polecam,
ribca


O.: żebyś się tylko za bardzo nie zgrzała, bo łazienka taaak daleko!

r:  Najdalej mam do lodówki...  ale spoko!!! zgromadziłam zapasy

O.: WIEERZE!

V.: a zapytałaś komputer o zdanie?!

r: a ty pytasz swoich niewolników o zdanie? xD

V.: zdarza mi się xD

V.: poza tym, kto tu jest czyim niewolnikiem?

r: To że go kocham nic nie zmienia... Ot, kaprys.

V.:

r: Przecież nie sięgnie do myszki. Frajer ;p

V.: jeszcze ma drugą łapkę

r: Lewą..

V.: niewolnik level awesome

//

The last couple of days were 'quite calm'. Today I've decided to stay in my bed, but a moment ago I've changed my mind. I desired to do something crazy again! I raised my computer a little and changed it's place, from my left to my right side! WOAH! THIS IS MADNESS!

I recomend,
ribca.

O.: just don't get too tired, because the bathroom is sooo far!

r: the furthest is the fridge... but it's cool!!! I got some supplies.

O.: I BELIEEEVE!

V.: and did you ask your computer about his opinion?!

r: and do you ask your slaves about their opinion? xD

V: yeah, I happen

V: besides. who's whose slave?

r: the fact that i love him doesn't change a thing... Just a whim.

V.:

r: but he can't reach his mouse. Looser ;p

V.: he still got his other hand

r: left one..

V.: slave level awesome

niedziela, 11 sierpnia 2013

erotyk 18


Szatan obudził się. Ktoś wszedł do domu.
- Walić to. - pomyślał i zakrył uszy ogonem.
Głosy jednak się zbliżały. W końcu znalazły się w jego nowym pokoju. Czuł, że się na niego gapią.
- Pewnie szukają tej małej kretynki.
Kot przeciągnął się uroczo, po czym wstał i przeszedł niespiesznie do krawędzi łóżka. Spojrzał na Panią, na Pana po czym delikatnie zeskoczył na podłogę. Skierował się w stronę drzwi i ocierając się o krawędź sukni Pani wyszedł w pokoju. Państwo popatrzyli po sobie, po czym spojrzeli na kota. Ten przystanął i znów spojrzał na nich. Zrozumieli. Kot spłynął schodami na dół, a Państwo podążyło jego śladami. Skierowali się do pokoju obok holu. Tego samego gdzie rezydowali Strach i Zwłoki.

//

Satan woke up. Someone entered the house.
- Fuck it. - he thought and covered his ears with tail.
But the sounds were getting closer. Finally they've reached his new room. He felt their eyes on him.
- They're probably looking for this short idiot.
Satan stretched sweetly, raised and deliberately walked towards the side of a bed. He looked at Mrs., at Mr., and delicately jumped on the floor. He exit the room but on the way he dubbed the edge of Mrs. dress.
Mr. and Mrs. looked at eachother and then at the cat. The cat stopped and stared at them again. They understood. Satan floated downstairs and Mr. and Mrs. followed him. They directed to the room next to the lobby. The same one that was resided by Scarecrow and Corpse.

poniedziałek, 5 sierpnia 2013

jestem hipisem...


...a przynajmniej tak mi dzisiaj powiedzieli
psssyt! tak na prawdę to jestem tylko dzieckiem ze sznurkiem na głowie, ale ciii...

napiłabym się z tobą whiskey dziś...

die antwoord i blurred lines


Komuś jeszcze kojarzy się to z pomieszaniem Kultu ze Strachami i z podtekstem Jakuba Wędrowycza? 

|Die Antwoord -- Doos Dronk ft. Jack Parrow

To mi się kojarzy z jakimś polskim reggae albo hip hopem:

|Die Antwoord $O$ - Wie Maak Die Jol Vol 
(Ft. Isaac Mutant, Knoffel, Jaak Paarl & Scallywag)

może z tym?

|Grubson - Biba (bez cenzury)

|Jimmy Fallon, Robin Thicke & The Roots Sing "Blurred Lines" 
(w/ Classroom Instruments)
ja to sobie nazwałam 'official cover' :D

niedziela, 4 sierpnia 2013

w hói wesoło mi


Jeszcze jedno. Cholernie mnie bawi, że wszyscy w koło uważają  mnie za maksymalnie pozytywną i wesołą osobę. Wszyscy mi mówią, że ja się nigdy nie martwię i nie smucę. Nie rozumiem.

//

One more thing. It makes me laugh, that everyone around me thinks of me as maximally possitive and happy person. Everyone keeps telling me that I'm never worrying and I'm never sad. I don't get it.

Internety:

exactly, not my problem! 

blue hair girl - me
fat bastard - life 





czuję się co najmniej powąchana

erotyk 17


- Nie ma jej! - krzyknął z góry Pan.
- Jak to jej nie ma? - zdziwiła się Pani wchodząc powoli po schodach.
Państwo stali w drzwiach dziecięcego pokoiku, który tonął w ciemnościach. Wszystko było w jak najlepszym porządku. Panowała tam pedantyczna wręcz czystość. Na środku pokoju stało olbrzymie łoże z baldachimem. Drzwi od balkonu były uchylone więc długie do ziemi białe firany lekko falowały.
Na środku łóżka, zwinięty w kulkę, spał czarny kot.
- Dziwne. - powiedziała Pani.
Pan skierował się w stronę balkonu. Może Dziewczynka spadła?

//

-She's not here! - Mr. yelled from upstairs.
- What do You mean she's not there? - asked supprised Mrs. while walking upstairs slowly.
Mr. and Mrs. were standing in the door of child's room, which was drawning in the darkness. Everything was in the apple pie order. It was very clean, I would even dare to say 'pedantic cleanliness'. In the middle of the room there was a huge bed with baldachin. Balcony door was ajar so the white curtains long till the floor were delicately waving. In the middle of the bed, there was a black cat sleeping curled up into a ball.
- Weird. - said Mrs.
Mr. walked towards the balcony. Maybe Girl fell down?

wojna


Żyć mi się znów nie chce. Psychicznie już mnie nie ma. To wszystko mnie przerasta. Jakbym mogła tak po prostu zniknąć i przestać istnieć, to bym to zrobiła. Dziś był dalszy ciąg darcia ryjów i podwożąc ich po motory całą drogę słuchałam tego w milczeniu. Najpierw wysiadł on. Podróż z nią to dalsza gadanina, wyrzucanie jemu i mi. Dalszy ciąg. Jej wersja wydarzeń. Rzeczywistość jej oczami. Świat, który istnieje w jej głowie. 
Najgorsze jest to, że każdy ma rację, a jednocześnie nikt jej nie ma. Nie wiem w jakim świecie żyję. Nie wiem już nic. Może jednak plan z wyjazdem na jakiś czas nie był taki głupi? Odciąć się od tego i nie myśleć. Może jak przez rok odpocznę psychicznie, dam im trochę czasu, to cała ta chora sytuacja jakoś się już ustatkuje i rozwiąże. Nie chcę brać w tym udziału. Każdy ma swoje racje, nikt nikogo nie słucha, ślepo podążając własną ścieżką. To bez sensu. Kompromis. Trzeba ustalić kto czego się może zrzec. Ciągłe potyczki, ciągły stres, walka i targające nami emocje. Wojna. Tylko po co? O co? Czy jest jeszcze o co walczyć? Czy jest sens? Wszyscy jesteśmy chorzy psychicznie.

Jak dobrze, że mam tego bloga. I muzykę.

//

Again, I don't feel like living. Mentally I'm not here anymore. It's too much for me. If I could just dissapear and stop existing, I would totally do that. Today was just a continuation of yelling. When I was giving them a ride, to pick up their motorbikes, all the way I was just listening to it quietly. He got out first. Driving with her was just continuation of her monologue, getting on him and me. Her story. The reality seen with her eyes. World that exist in her head. 
The worst part is that everyone is right and at the same time no one is. I don't know what world I'm living on. I don't know anything anymore. Maybe the idea of leaving for some time wasn't so stupid? Simply get away and stop thinking. If I rest from this for a year, give them some time, maybe then all this sick situation will stabilize and solve somehow. I don't want to take part in it. Everyone has their points no one listens to anyone, blindly going their own path. It doesn't make any sense to me. Compromise. We need to set who's going to leave what. Constant battles, constant stress, fights and emotions tearing us all apart. War. But why? For what? Is there anything left to fight for? Does it make any sense? We are all mentally ill.

I'm really glad I have this blog. And music.

| Metallica - Enter Sandman

rozpad


W końcu doszłam do wniosku, że nikomu nie mogę ufać. Tak na serio. Może sobie, ale i to nie do końca, bo skąd mam wiedzieć, że to co myślę i wiem, że to co pamiętam, jest tym czym naprawdę jest? Świat iluzji i kłamstw mnie przeraża. Świat manipulacji i korzyści. Niby nic to nie zmienia, a jednak. Jesteśmy tak bardzo zależni od innych ludzi. Nie lubię tego. Strasznie mnie to dołuje. Ogarnia mnie panika i czuję bezsilność. Chciałabym się wtulić w ramiona kogoś komu mogę zaufać, jednak sama ta myśl wydaje mi się tak samo nierealna jak świat, który dziś umarł. Dlaczego ludzie mają tak silną potrzebę zdobywania? Czy nie ma rzeczy ważniejszych niż posiadanie i władza? Co z innymi ludźmi? Dziś poczułam się jak rzecz. Jak jakaś pieprzona rzecz. Pierdolony przedmiot. Liść płynący z prądem rzeki. Niby mogę podjąć decyzję, ale jak podjąć decyzję nie znając faktów? Nie wiem w co wierzyć i czy wierzyć. Nie mam pojęcia co wiąże się z którąkolwiek z decyzji, bo i nie wiem co wybieram. Kojarzysz taką grę w wybieranie kubeczków? Pod jednym z nich się coś kryje. Tylko, że w tym wypadku nie wiem co to może być i czy w ogóle coś tam jest. Nie wiem jak silny wpływ moja decyzja może przynieść na życie moje i bliskich. 
Dziś usłyszałam, że MUSZĘ wybrać, a moje argumenty zostały olane. Poczułam się jak dziecko/ryba/więzień. Niby mam wybór, ale to wybór pozorny i... obowiązkowy. Już podjęłam decyzję jakiś czas temu, ale znów czuję się naciskana.
Jak to lubi mawiać O. 'Życie to piekło' i coś w tym jest.
ZA DUŻO WYBORÓW. ZA DUŻO PRESJI. ZA DUŻO MANIPULACJI.
Nie wiem co jest czarne, a co białe w tej sytuacji. Mam jasno określone wartości, ale nie potrafię się jakoś odnaleźć. Za dużo niewiadomych. Nie znam prawdziwych motywów i ich przyczyn. Coś tam mi mówią, ale co z tego jest prawdą, co jej nagięciem, a co kłamstwem? Kto jest lepszym manipulatorem? Co jest dla nas najlepsze? Boję się skrzywdzić innych i nie chcę sama być tak traktowana. Nie chcę niedocenić lub przecenić przeciwnika. Tak, to śmieszne, ale zaczęłam odbierać ich jak wrogów. To chore.

//

I finally got the point that I can't trust anyone. For real. Maybe myself but not in 100%. How can I know that what I think and know, what I remember is what it actually is? World of illusion and lies terrifies me. World of manipulation and benefits. It seems like nothing is changing but it is. We're so dependent on others. I don't like it. It totally brings me down. I'm panicking and feeling helpless/powerless. I would like to hide in hug of someone I could trust but this thought alone seems same unreal as the world that just died today.  Why people have such a strong need to conquer? Is there nothing more important then owning and power? What about other people? Today I felt like a thing. Some fucking thing. A fucking item. Leaf drifting with the river flow. They say I can make a decision but how can I if I don't know the facts? I don't know what I should believe in and if I should believe at all.  I have no idea what comes with either choice. Do you know that game when you have to pick a cup out of few? There is something hidden under one of them. But in this case I don't know what and if anything is there. I don't know how strong influence can my decision be on my life and of the ones I love. 
Today I've heard that i HAVE TO make a choice and my arguments were unheard. I felt like a kid/fish/prisoner. They say I have a choice but this choice is just virtual and... obligatory. I've made up my mind a while ago but somehow I feel pressed on again.
How O. likes to say 'Life is hell' and there is something about it.
TOO MANY CHOICES. TOO MUCH PRESSURE. TOO MUCH MANIPULATION.
I don't know what's black, what's white in this situation. I have my values clearly defined but I just can't find myself. Too much of unknown. I don't know the real motives and  their reasons. They tell me something but what is the truth, what is it's reflection and what is a lie? Who is better manipulator? What is the best for us? I'm affraid of hurting others but I don't want to be treated like this. I don't want to under- nor overestimate my enemy. It's funny but I've started thinking about them as of my enemy. It's sick.

|Metallica - The Unforgiven II