środa, 14 grudnia 2016

Tykająca bomba...

...zamiast sex bomby.
To ja teraz. Nie wiadomo kiedy wybuchnę i jak. Trochę mnie to stresuje. 
Oprócz oczywistego: 'czy odejdą mi wody i gdzie akurat będę?' jest jeszcze masa innych pytań np. 'czy ktoś będzie mógł mnie akurat zawieźć do szpitala?', ' czy wszystko będzie wg planu?', 'czy bardzo będzie bolało i czy zniosę to dzielnie czy zrobię z siebie idiotkę?', 'czy będzie fajna ekipa położnych i lekarzy', 'czy mój mąż będzie w stanie dać mi trochę oparcia i komfortu, czy będę chciała go wyrzucić i zostać sama? ', 'czy czegoś nie zapomnę?', 'czy będą mnie musieli naciąć i czy dobrze się będzie goiło?', 'a może będę musiała mieć cesarkę last minute', 'czy poradzę sobie z karmieniem i ze wszystkim innym? Chodziłam na zajęcia w szkole rodzenia i przeczytałam co chciałam przeczytać- w teorii jestem obkuta, zakupy zrobione, ciuszki wyprane, wyprawka czeka. ', 'czy będę w domu na święta i czy będzie z nami młoda?', czy, czy, czy... 
Wczoraj w nocy miałam jakiś pojedynczy bolesny skurcz i wpadłam w panikę analizując siebie i swoje ciało. Później oczywiście przez kilka godzin nie spałam zastanawiając się jak i kiedy to będzie. 
Wkurza mnie ta niewiedza i niemożność zaplanowania wszystkiego dokładnie. 
Dziś byłam w kiosku kupić gazetę i sprzedawczyni 'profesjonalnym okiem' stwierdziła, że to już lada chwila, bo 'brzuch mam nisko'. Rozbawiło mnie to, nie powiem, zwłaszcza, że widziałam kobietę po raz pierwszy w życiu i właśnie wracałam od ginekologa i on nic takiego nie powiedział. 
No nic. Jak każdy muszę czekać cierpliwie, aż młoda da mi znać, że już jest gotowa przywitać się ze światem. 
|Michael Buble - Haven't Met You Yet

1 komentarz:

  1. Jej,ale to zleciało.
    I pomyśleć, że dopiero co siedziałyśmy "u sarny" i mówiłaś,że jesteś w ciąży..

    OdpowiedzUsuń