niedziela, 25 grudnia 2016

25.12

Nasza cukierkowa dziewczyneczka

24.12.2016 zjedliśmy wcześniejszą kolację wigilijną i zostałam odstawiona do szpitala ze skurczami. Tak jak przewidziałam młoda urodziła się 25 grudnia, tak jak się obawiałam - przez cesarkę ze względów medycznych.  Nie wygląda jak ziemniak, jest cała i zdrowa. Waży równe 3 kg. Urodziła się równo o 1:00.
Mam córkę. Jestem mamą. Jeszcze to do mnie dochodzi pomału.
Kmiś się w niej zakochał od pierwszego wejrzenia i teraz ona będzie najważniejszą kobietą jego życia. Myślałam, że będę zazdrosna, ale czułam tylko dumę i szczęście, no i zmęczenie i ból, ale to jakoś zeszło na drugi plan.
Tyle gadania, że się boi ją dotknąć, podnieść, a okazało się, że jest z nią świetny. Na noc musiał zostawić nas niestety, ale może przynajmniej się trochę wyśpi. Mi spanie nie bardzo wychodzi. Młoda podobno śpi jak aniołek. Urodziła się zmęczona, bo decyzja o cesarce została podjęta po godzinach skurczów i męki, załapałam się nawet na znieczulenie. Znieczulenie do porodu to jeden z lepszych wynalazków ludzkości. To powinien być standard w każdym szpitalu.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz