sobota, 28 kwietnia 2012

Pojawił się nagle, wśród deszczów i niepogody.

Wyszłam na spotkanie z nim. Miałam na sobie lekką zwiewną sukienkę. Gdy tylko go zobaczyłam uśmiech wpełzł mi na usta. Jaki piękny. Jak pięknie. Nie mogłam patrzeć bezpośrednio na niego. Chyba trochę się wstydziłam. Jednak on kazał zamknąć mi oczy, wziął mnie pod rękę i zaprowadził w stronę plaży. Rozłożył mnie na leżaku. Czekałam cierpliwie. Sprawił, że poczułam się tak dobrze. Zrelaksowana, rozluźniona. Było mi strasznie gorąco. Zdjęłam sukienkę. On muskał moje ciało. Delikatnie. Wszędzie. Docierał w każdy zakamarek. Każda krągłość. Każdy rowek. Zsunął ramiączka stanika i pieścił dotykiem. Odchyliłam głowę by odsłonić szyję i dekolt. Jego język zostawiał mokre ślady na moim ciele. Jego oddech, to gorący to chłodny, zaskakiwał. Rozchylił mi uda. Ramiona ułożył nad głową. Jak cudownie. Później przewrócił na brzuch i pieścił plecy. Odpiął stanik. Chciał całować i pieścić każdy kawałek mojej skóry. Byłam taka rozgrzana. Pot na skórze. Specyficzny zapach. Pieścił ciało i umysł. Cieszyłam się z tego spotkania. Odmieniło sposób w jaki postrzegam rzeczywistość. A później odszedł. Zniknął tak samo szybko jak się pojawił. Zasłoniła go chmura. Zostawił mnie z piekącą, czerwoną skórą. Słońce ty zbóju!


2 komentarze:

  1. noooo....

    pozdrawia Cię Czerwona Twarz Siedzący Seler aka Człowiek z Liściem.

    OdpowiedzUsuń
  2. teraz to dopiero się zjarasz! mam nadzieję, że będziesz miał ciepło, trochę słońca dla przyjemności i trochę wiatru dla ochłody :)

    OdpowiedzUsuń