poniedziałek, 12 maja 2014

w końcu impreza


Byłam potańczyć...
I co w związku z tym? Ano nic.
Martwiłam się, że jak pójdę, to wrócę kilka dni później, tak mi się chciało iść. W praktyce wyglądało to zupełnie inaczej. Znudziło mi się po pół godzinie i później przekonywałam sama siebie, że będzie lepiej. Stwierdziłam, że może to przez znikomą ilość alkoholu we krwi i postanowiłam zafundować sobie odrobinę rozkoszy.  Kupiłam szklaneczkę Jacka, mojego starego kumpla. Był jak zwykle przepyszny. Jednak po kilku łyczkach, przekonałam się, że nie był to dobry pomysł. Mój zapalony żołądek powiedział mi: ty głupia suko, myślałaś, że ci się uda? Cierp!
Więc moja impreza skończyła się przed pierwszą.

Czuję się jak weteran.

Nawet historie z imprez mnie nudzą.

Teraz czekam tylko, żeby skończyć te studia, ruszyć w świat i ogarnąć się życiowo.

|Martin Garrix & Jay Hardway - Wizard

5 komentarzy:

  1. 'ano nic' sie pisze, wspolczuje z powodu zoladka, ale zeby isc tanczyc i nie tanczyc????

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tańczyć, ale już nie jak kiedyś. Nie ta energia. Teraz jestem jakaś taka wypompowana...

      Usuń
  2. jak sie ma roztroj zoladka to njie dziwota. U mnie jest tak, ze jak sie chce, to sie robi, niewazne co dookola, najlepiej bez alkoholu

    OdpowiedzUsuń
  3. Prawda o alkoholu jest taka, że większość z nas nie ma problemów z alkoholem. Dopóki ten stoi na stole. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń