czwartek, 25 października 2018

20 lat z oceanem


Czasami do utworu mamy przypisane wspomnienie, osobę, miejsce, zapach. Niekiedy do artysty. Zdarza się, że do rodzaju muzyki.

|Frank Sinatra - Killing me softly

To chyba moja ulubiona wersja tej piosenki. Mogę z czystym sercem powiedzieć, że kojarzy mi się z nikim, niczym i nigdzie. Więc dlaczego tak melancholijnie na mnie działa? 
Próbuję od lat zrozumieć tekst, doszukuję się ukrytych znaczeń, zastanawiam się co artysta miał na myśli, co przeżywał. To najbardziej oczywiste wytłumaczenie zupełnie mi nie pasuje. Chciałabym wiedzieć, że jest tam ukryta wielka głębia. 
Dla mnie ten utwór jest jak ocean. Z zewnątrz spokojny i ogromny, pod powierzchnią dziki i dodatkowo głęboki. Powierzchnia wydaje się tylko olbrzymią kałużą, gdy nie zejdzie się pod taflę. 
We mnie wyzwala całą gamę różnych uczuć, jest ze mną od dobrych 20 lat (O MÓJ BUGU! JAK TO BRZMI! 20 LAT TO OGROM CZASU!) może to dlatego. Dużo razem przeszłyśmy. Kilka razy w roku do niej wracam i piłuję w kółko aż do zaśnięcia, zazwyczaj w nocy, gdy powinnam spać, ale nie mogę, bo mam wrażenie, że świat TU jest, a czas ucieka, więc ja też nie mogę spać, tylko muszę coś napisać, coś pomyśleć, coś stworzyć, coś przemyśleć i przelać, wylać, naciaprać. Tu i Teraz coś po sobie zostawić. Tak na wszelki wypadek. A nie spać. Spać można będzie jak się czas zatrzyma.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz