poniedziałek, 4 lutego 2019

streczing i sprzątanie, czyli jak się nie uczyć.

Miałam się uczyć.
Usiadłam do biurka, włączyłam komputer, wyjęłam notes i długopisy.
No ale tak bez picia?
Nalałam sobie wody do szklanki.
Usiadłam.
Trochę zimno.
Wstałam, wzięłam koc.
Usiadłam, zawinęłam się w koc.
Woda mi się skończyła.
Dolałam wody. Zajrzałam do lodówki. Na szczęście nie było nic z przekąsek.
Usiadłam, zawinęłam się w koc. Czytam pytanie testowe.
Siku. Mogłabym zrobić siku. Idę siku.
Wracam, siadam, zawijam się w koc, piję łyka zimnej wody - to pomaga na skupienie.
Czytam. Czytam. Czytam... Co ja właściwie czytam. Głowa mnie boli.
Włączę muzykę na skupienie.
Tidal... czego by tu... dobra obojętnie - muzyka do nauki - check!
Dalej boli mnie głowa i widzę jak przez mgłę. Chyba się nie wyspałam znowu.
Czytam. Czytam. Nic nie wiem. Skończyłam chociaż pytania zaplanowane na dziś. Teraz notatki i prezentacje.
To może się poruszam chwilkę to się rozbudzę. Ostatnio ćwiczyłam... w ciąży - jakieś 7 minut jogi. Wcześniej pewnie z 5 lat temu. A może nie? Kiedyś byłam na Zumbie jeszcze.
Macham rękami, nogami, rozciągam się.
Botko! Jaki tu jest bałagan! Podłoga miejscami się lepi - to pewnie ta kasza co spadła z antresoli i się "nie rozprysnęła, bo butelka jest pusta". O, na lodówce też jest pełno bryzgów. Pod szafą jakieś odłamki szkła. Kurz, farfocle, jakieś plamy. Muszę tu posprzątać! Przecież niedawno sprzątałam. To niemożliwe, żeby znowu było tak brudno. Idę ćwiczyć gdzieś indziej.
Pod kanapą jest pełno kurzu i drobin... co to właściwie jest? Ziarna? Skąd tu ziarna?
Pod schodami też brud. Pajęczyny, kurz... Szyby szafek całe obpalcowane i obślinione. Szyba balkonowa też. O, i tu też coś się lepi. Muszę tu koniecznie posprzątać.
Przynajmniej się porozciągałam i teraz nie chce mi się spać. Mogę się uczyć, a posprzątam tu DOKŁADNIE wieczorem. I okazało się, że kondycję mam lepszą niż myślałam (to nie znaczy, że dobrą), do pełnego porozciągania mogłabym dojść pewnie w niecałe 2 miesiące codziennego strecznigu, gdybym chciała... No, to znaczy, że nie muszę na razie ćwiczyć. Sprawdzę znowu za rok.
Siadam do kursu, odkładam koc. Jest mi teraz ciepło. Piję łyka wody.
Notatki... Dobra, to gdzie ja ostatnio skończyłam...?
W sobotę super mi się uczyło... a dziś, eh szkoda gadać.
Zaraz się dzieci obudzą i tyle z tego będzie, a ja myślę o brudzie mnie otaczającym. Fml.
To chociaż notatki zrobię.
tbc.

1 komentarz:

  1. „Usiadłąm do buirka, włączyłam komputer, wyjęłam notes i długopisy.”

    OdpowiedzUsuń