Byłam już na którymś z kolei jego show i jak zwykle mnie rozśmieszył do łez. Na youtube są fragmenty jego stand upów, a na facebooku funpage z updatami odnośnie kolejnych występów. We Wrocławiu jest co najmniej jeden wieczór w miesiącu.
Znalazłam to w roboczych. Nie pamiętam kiedy i dlaczego to napisałam. Parę lat ma ta notka.
Dwadzieścia jeden lat.
'Przed sobą całe życie, przed sobą cały życia szmat.'
Czy w tym wieku, można stracić wiarę i chęci by żyć? Można. Ona wiedziała już, że nic dobrego jej nie czeka. Wszystko co piękne już było. Spierdoliła to. Spierdoliła to co miała i teraz będzie do końca swoich dni nostalgicznie do tego wracać. To było dobre. To było piękne. Wyidealizowana wizja tego co 'perfekcyjne', tego co nie istnieje. Świat fantazji potrafi tak zamieszać w naszej realności. Te wszystkie szczęśliwe historie, te obrazy, które podrzuca nam fikcja, sprawiają, że wierzymy, że nas też czeka to samo. Każdy marzy o swojej wielkiej przygodzie. Przygody są. Tylko, że uświadamiamy sobie to jak już je przeżyjemy. Jak przeminą, jak odbierze nam je czas, jak sami je sobie odbierzemy, wiarą w coś, co nierealne. Ostatnio zaczęłam dostrzegać ludzi koło 40-50 bez obrączek. Każdy z nich nadal czeka na 'to coś'. Na ogół dostrzegamy szczęśliwe pary, bo są one po prostu w centrum uwagi, bo to jest to co chcemy dostrzegać. Samotni, smutni ludzie są w cieniu. Chowają się za fałszywymi uśmiechami, uczą się udawać szczęśliwych. Wiedzą jednak, że na starość nikt ich nie wesprze. Będą sami. Nie będzie się do kogo odezwać, nie będzie z kim wypić kawy, nikt im nie poda solniczki. Będą mogli sobie przyprawić zupę łzami. Nie będą to łzy szczęścia. Dzień świra nabiera coraz więcej sensu. Z każdym przeżytym dniem. Z każdym spotkanym smutnym, szarym człowiekiem ukrytym za kurtyną milczenia i desperacji. Ludzie są zdesperowani kontaktu i uczucia. Każdy chce być kochany. Każdy chce się poczuć najważniejszą osobą dla kogoś. Nikt nie chce umrzeć w samotności. Każdy chce mieć pewność, że 'na dobre i na złe' będzie przy nich ktoś kto ich wesprze i podzieli z nimi chwile szczęścia. Szczęście nic nie znaczy, gdy nie mamy się nim z kim podzielić. Ludzie gonią za błachymi sprawami, myśląc, że tego właśnie pragną. Wymarzona praca, podróż, przygoda. W tym wszystkim zapominają o tym co najważniejsze. O innych ludziach. O przyjaciołach, o kochankach, o towarzyszu, z którym chcielibyśmy kroczyć przez pola, łąki i bagna, z kim moglibyśmy przeskoczyć strumień i przepłynąć morze, kogoś z kim moglibyśmy stanąć na szczycie świata i krzyczeć. Najsmutniejsi ludzie żyją wśród nas. Jestem kandydatem na takiego człowieka. Za dwadzieścia lat, będę uśmiechać się, osiągnę coś wspaniałego, będę pomagać innym i może zatracę w pracy. Co wieczór będę wracać do pustego domu i mówić sobie 'dziś był wspaniały dzień', z każdym kolejnym dniem coraz bardziej przybita. Jednak nie dopuszczę do siebie myśli, że jest mi źle. Nauczę się tego. Tylko czasem, raz na jakiś czas, pomyślę nad tym co miałam i co sama odzrzuciłam. Chciałam przygody? Tak. Przygoda już za mną. Teraz zostały tylko konsekwencje. Wiem, że muszę się nauczyć z nimi żyć. Sama wybrałam tę drogę i muszę nią kroczyć z podniesioną wysoko głową. Nie ma powrotu. Przez dzicz będę przedzierać się sama, uzbrojona tylko w swoje myśli i silną wolę. To nic, że czasem się przewrócę, czy padnę z wycieńczenia. Podniosę się i pójdę dalej. Po drodze może spotkam jakieś stworzenia. Zachwycę się pięknem. Porozmawiam ze spotkaną po drodze małpą. Zaprzyjaźnię się z wiewiórką. Później pójdę dalej. W końcu umrę gdzieś na drodze... jak w 'into the wild' wspominając wszystkie dobre rzeczy, które mi się przytrafiły, wszystkie dobre rzeczy, które sama odrzuciłam. Taką drogę wybrałam i będę nią konsekwentnie kroczyć. Nie ma przebacz. Prawo dżungli obowiązuje nas wszystkich. Są rzeczy, których bardzo żałuję, są też podjęte decyzje, które były słuszne i decyzje bez znaczenia. Życie. Dwadzieścia jeden lat. Tyle ciekawych rzeczy może się zdarzyć jeszcze. Dlaczego więc już mi na niczym nie zależy? Dlaczego nie wierzę? Dlaczego nic nie sprawia mi radości? Gdyby nie moja rozwinięta wyobraźnia i wygórowane wyobrażenia o świecie, może wszystko potoczyłoby się inaczej. Nie dowiemy się. Co było to było. '...i płynie się dalej, i płynie się dalej.' Fajnie jest zapomnieć wszystko co złe i wyprzeć z pamięci nietrafione decyzje i przykre chwile. Tak, to jest mój sposób. Moje kłamstwa. 'Nie pamiętam, więc się nie zdarzyło .'
|Gary Jules - Mad world
'All around me all familiar faces, warn out places, warn out faces.
Bright and early for a daily races going nowhere. Going nowhere.
Their tears are filling up their glasses [with] no expression. No expression.
Hide my head i wanna drown my sorrow [because there's] no tomorrow. No tomorrow.
And i find it kind of FUNNY. I find it kind of SAD. The dreams in which I'm dying are the best I've ever had. I find it hard to tell you, I find it hard to take when people running circles it's a very very mad world. Mad world.
Children waiting for the day they feel good: 'Happy birthday! Happy birthday.'
[When they get older they realize, it's not so happy after all. They are just one year closer till the end of their trip. And what did they achieve? How many of their dreams came true? Was it worth it?]
And they feel that every child should sit and listen. Sit and listen.
[If they would, they could avoid mistakes that were already made. But they don't. They just never do.]
Went to school and I was very nervous [because] no one knew me. No one knew me.
[I could be anyone I wanted to be.]
Hello teacher tell me whats my lesson: look right through me. Look right through me.
[Yes, I picked the easier way. Hidind behind other's back. Not fighting for anything.]
And I find it kind of FUNNY I find it kind of SAD. The dreams in which I'm dying are the best I've ever had. I find it hard to tell you. I find it hard to take. When people running circles it's a very, very mad world. Mad world. Enlargen Your world [which is] mad world.'
Nie ma teraz piosenki, która by lepiej oddała to co w tej chwili czuję. Dotarło do mnie w końcu, że nie ma tego świata, w którym żyłam, który sobie przez ostatnie 21 lat budowałam. Moja bańka ostatecznie pękła.
World! Here I am. Come on! Try me. I will not give up without a fight.
Właśnie doszłam do wniosku, że nasze życie jest jak film, a my jesteśmy jego reżyserami. Może nie byłoby to aż tak złe, gdyby nie fakt, że nigdy nie byliśmy na żadnym szkoleniu z kręcenia filmów. Nigdy nawet nie oglądaliśmy żadnego filmu w całości, może kilka urywków i reklamy. Najgorszy jest jednak fakt, że nikt nam nie dał scenariusza.
Teraz można już panikować.
Panikuję więc!
//
Jak to powiedział Woody Allen:
"My one regret in life is that I am not someone else."
Podpisuję się pod tym obiema łapkami, chociaż zmieniłabym słowo 'else' na 'better'.