środa, 16 lipca 2014

Marsa Alam


W tym roku na wakacje pojechałam z tatą. Łączy nas pasja snurkowania i zwiedzania rafy. 
Zabraliśmy ze sobą aparat z możliwością zdjęć podwodnych i zabawa się zaczęła.
Dziś wrzucę tylko kilka zdjęć, moich ulubionych stworów, bo jeszcze nie wszystkie przejrzałam.


Krab spotkany wieczorem, przemierzający hotelowe ścieżki.

Seria zdjęć krabów pustelników
(trochę przesadziłam ze snurkowaniem i nabawiłam się zapalenia uszu, więc kilka dni siedziałam na brzegu, a te maleństwa dotrzymywały mi towarzystwa. Szczególnie wieczorem, po plaży spacerowały ich tysiące w poszukiwaniu pożywienia):












Maleńki krabik siedzący na odłamanym przez fale (lub czyjeś człapiące buty) kawałku rafy.
W Egipcie człapaki to prawdziwa plaga. Ludzie nie rozumieją, że nie tylko niszczą koralowce, ale też narażają się na śmiertelne niebezpieczeństwo, lecz o tym później.


Lion fish, po polsku często zwana Skrzydlicą.
Niech was nie zmylą te piękne płetwy. Każda z nich jest jadowita. 
Jad 'lwiej' dorosłego, zdrowego człowieka może nie zabije, ale ból jest podobno niesamowity.
Te rybki wypływają zazwyczaj przed zachodem słońca, a dniami można je znaleźć w niezliczonych jamach. W tym roku udało nam się ich znaleźć naprawdę dużo.


Maleńka Skrzydlica, miała ok 2 cm. 
Pierwszy raz udało mi się znaleźć takie maleństwo.


Undulated moray. Ta sztuka miała ok 1.5m i siedziała na płytkiej wodzie pełnej człapaków. Jej zęby z łatwością odgryzłyby palucha, czy kawałek stopy i nie pomogą nawet plastikowe buciczki.


Grey moray, czy Murena Szara.
Jest jednym z mniejszych gatunków muren, ale niech was to nie zwiedzie, jest dosyć szybka, a jej zęby tną jak żyletki. Najlepiej się do niej nie zbliżać. Na płytkiej wodzie spotkaliśmy ich bardzo wiele, raz nawet trafiły się dwie w jednej jamie.


Moje zdjęcie z płaszczką.
Płaszczka to kolejny przykład niebezpiecznych zwierząt spotykanych na rafach. Ta siedziała na płytkiej wodzie, gdzie człapały, czy nawet siedziały człapaki i była wkurzona (no dobra tym razem to ja z ojcem ją wkurzyliśmy, bo jej sesja zdjęciowa była długa, a flesz nie pomagał). Ludzie nie znający się na tamtejszej faunie lepiej by zrobili siedząc w przychotelowych basenach. Morze to miejsce dla snurków i nurków.


Stone fish,
jedna z najjadowitszych ryb na świecie. Ta siedziała sobie przy brzegu, czekając na ofiarę.
Jej jad znajduje się na całej powierzchni skóry, a ona sama nie należy do płochliwych. Bardzo uważaliśmy robiąc jej zdjęcia, a adrenalina wypełniała każdą komórkę ciała. Strasznie trudno ją wypatrzyć, bo kolorem upodabnia się do podłoża. Zastanawiam się ile wcześniej razy obok niej przepłynęłam. Tamtego dnia mieliśmy szczęście, bo się poruszyła.


Piękna muszla z zamieszkującym ją ślimakiem znaleziona zaraz przy brzegu.
Ta akurat nie jest jadowita, chociaż wiele gatunków ślimaków w morzu czerwonym jest bardzo jadowitych, bo należą do ślimaków polująych i bynajmniej nie są powolne, mają napęd odrzutowy.
Jak znajdę zdjęcia to wrzucę w kolejnym poście.

Zakończę dzisiejszą notkę kilkoma zdjęciami spoza wody ;)
Żebyście nie myśleli, że wszystko w Egipcie jest jadowite i niebezpieczne:



Jeden dzień był pochmurny. Oto i chmura. Da sie? Da się.
Mimo jej obecności żar był niesamowity i zniknęła w przeciągu 15 min.


'Ojciec i syn'


Z tego pomostu wchodziliśmy do wody.
Już pierwszego dnia oczywiście była awantura z menadżerami hotelu, bo powiesili czerwoną flagę i myśleli, że mają spokój i pomostu nie trzeba pilnować, jednak okazało się, że my przyjechaliśmy tu pływać na rafie (która właśnie za pomostem się zaczynała, a przez wodę przepłynięcie było bardzo niebezpieczne, ze względu na przybój) i żadne fale nas nie powstrzymają. Nie takie rzeczy się robiło. Byliśmy już kiedyś w tym hotelu i wchodziliśmy do wody, gdy fale wchodziły na pomost. 4 nam nie straszna. Po naszej chęci podpisania dokumentu: wchodzimy na własną odpowiedzialność, odpuścili. Częściej wieszali też żółtą flagę i człapaki lęgły się na głęboką wodę. Na chuj? Nie mam pojęcia, bo większość z nich nie miała nawet maski z rurką, o płetwach nie wspomnę (były bardzo przydatne, ze względu na prądy).
Tu akurat woda praktycznie bez fal. Po zachodzie słońca wiatr siadał i morze było płaskie do rana.


Zachód słońca na plaży

Na dziś chyba wystarczy :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz