| I don't feel sad, i don't feel anything [ tate langdon ]
Dawno, dawno temu był sobie Człowiek, który wierzył, że świat leży u jego stóp. Myślał on, że człowiek silny, to taki, który nie ma uczuć. Postanowił więc się ich pozbyć, zaczynając od oznak uczuć. Wyznaczył sobie pierwszy cel. Kolejne miały przyjść później. Człowiek silny to taki, który nie płacze. Osiągnięcie tego celu, zajęło mu sporo czasu, ale w końcu się udało. Kolejny cel, smutek. Człowiek wprowadzał się w stany głębokiego smutku, rozpaczy i beznadziejności, tylko po to by nauczyć się z nimi walczyć. Nie przewidział jednak jednej, bardzo ważnej rzeczy. Smutek zaczął go fascynować i wciągać. Z czasem spędzał coraz więcej czasu w swoim małym szarym świecie. Świat ten jednak był bardzo wymagający. Coraz trudniej było Człowiekowi wchodzić do tego świata. Uodparniał się na niego. Musiał więc szukać coraz silniejszych uczuć i wprowadzać się w coraz mocniejsze fazy. Wchodząc do swojego świata tracił nad sobą kontrolę i gubił kolejne emocje. Nie były mu już potrzebne. Odeszła radość i przyjemność. Człowiek stracił zainteresowanie innymi ludźmi, przed którymi starał się zachowywać normalnie. Nie mógł więc przy nich wchodzić do swojego prywatnego, ukrytego świata. Z czasem zaczęło go to wszystko męczyć. Chciał sobie zrobić przerwę. Teoretycznie powinno to być dziecinnie proste, skoro 'wszystko miał pod kontrolą'. W praktyce, jak się okazało, zabrnął już za daleko. Smutek nim zawładnął, pochłonął go. Człowiek miał ochotę płakać, ale i tej zdolności się wyzbył. Znalazł się wtedy w bardzo trudnej sytuacji. Nie wiedział jak sobie z nią poradzić, a zapytanie kogokolwiek o pomoc, nie było opcją. Przecież jest silny. Silni ludzie nie mają emocji. Smutek jest emocją. Przyznanie się do emocji byłoby personalną porażką. Tak więc Człowiek trwał w tym swoim stanie smutku, uśmiechając się do ludzi go otaczających, aby ci nie nabrali podejrzeń. Ludzie jednak powoli odsuwali się od niego, bo coś w jego zachowaniu było dziwnego. Sztuczność? Nienaturalność? Mimika niepasująca do okoliczności? Człowiek czuł się coraz bardziej samotny i coraz bardziej wciągał go szary świat.
Czuł złość do siebie, do innych, do wszystkiego. Jednak i złość zostawała pochłaniana przez szarość. W jednej chwili myślał, że wybuchnie, w kolejnej czuł jedynie rozpacz. W tym okresie miał tylko jedno marzenie: 'niech to wszystko zniknie'. Czuł się słabszy niż kiedykolwiek wcześniej. Pomyślał wtedy: 'Gdybym tak mógł sobie popłakać, wszystko wróciłoby do normy. Na pewno byłoby lepiej.'
Nie potrafił jednak płakać. Nie wiedział jak. Nie robił tego od lat.
Smutek wypełniał go przez długi, długi czas, aż w końcu i on zniknął. Człowiek został sam. Bez najmniejszej nawet emocji. Bez cienia choćby uczucia. Na początku wydawało mu się, że teraz będzie już lepiej. Nie było. W końcu osiągnął swój cel sprzed lat i nie czuł nic. Nie mógł się wiec z tego cieszyć. Pomyślał tylko wtedy, w jedynym języku, którym od jakiegoś czasu się posługiwał: 'Suuuper...' i przeklął się w myślach.
Podejmując się zadania, Człowiek nie rozumiał, że uczucia i emocje maja swoje funkcje. Są nimi np. rozładowanie napiecia, utrzymywanie równowagi psychicznej i utrzymywanie kontaktów międzyludzkich. Bez emocji, człowiek przemienia się w zombie. To dzięki emocjom mamy ochotę rano wstawać z łóżka i przeżywać kolejny dzień. Dzięki emocjom podejmujemy wyzwania, pracujemy nad sobą i ulepszamy świat. Dzięki emocjom zdobywamy przyjaciół. Gdyby emocje były słabością, gatunek ludzki by się ich wyzbył wieki temu. Niestety nasz człowiek przekonal sie o tym zbyt późno.