OMG! Zrobiłam to! Nie wierzyłam, że taki dzień mógłby kiedykolwiek nadejść... and now we're here. Jak zwykle poszłam do sklepu po mięso na zupę. Jak zwykle kupiłam mięso z uda indyka i nogi kurczaka. Jak zwykle wróciłam do domu i położyłam je koło zlewu. Przygotowałam wszystko jak zwykle do umycia, poporcjowania i spakowania do zamrażarki. Blah! Jak o tym myślę to mam ochotę wykąpać się w kwasie. Podczas mycia zauważyłam, że oprócz normalnych obrzydliwych skórek, które zmywam i zaschniętych kropelek krwi z naczyń krwionośnych, były kawałki piór pod skórą.
Ja rozumiem, że to normalne, że to się zdarza, że czasami tak jest.
Ja robiłam różne obrzydliwe rzeczy w życiu, jak wkładanie obcym ludziom palec w d.
Ja wiem.
Dla mnie wyciąganie tych piór to było najobrzydliwsze co w życiu zrobiłam i cała czuję się zgwałcona po tej czynności. Przez te kilka minut (ręce mi się trzęsły, z mózgu odpłynęła krew) kiedy to robiłam - najpierw palcami, później pęsetą - które ciągnęły się jak wieczność, przez te kilka minut myślałam o najróżniejszych rzeczach - nad sensem istnienia, nad ulotnością życia wszelakiego, nad tymi kurczakami... a nawet o zostaniu wegetarianką. JA! WEGETARIANKĄ! TRA-GE-DIA.
Faktem jednak pozostaje, że przez najbliższe kilka lat pewnie nie będę w stanie zbliżyć się do drobiowych skór.
Brrrr!
[To się pośmialiśmy]