Śniło mi się pragnienie. Chodziłam do pracy i ze sobą brałam butelki wody, które wypijałam.
Później miałam sen o koniach przeskakujących przez płot do pałacowego ogrodu... i ja też znalazłam się w tym ogrodzie. Jeździła tam konno Piękna Pani tylko, że nie na koniu, a na jednorożcu. Bałam się. Byłam w miejscu, w którym nie powinnam być. Jednorożec kilka razy przebiegł ogród, a ja schowałam się przy wejściu, między barierkami i obrastającymi je pnącymi się kwiatami. Pani podjechała w końcu pod drzwi pałacu, spojrzała na mnie i poszła jak gdyby nigdy nic. Jednorożec odbiegł w stronę ogrodu po czym zawrócił i szarżował wprost na mnie. Uciekłam w najwęższą szczelinę (on był rozmiarów naprawdę wielkiego konia), ale przebiegłam kawałek za daleko, on tam już na mnie czekał i... sen się zmienił.
Spałam sobie gdy nagle coś uderzyło mnie w nogę. Panowała cisza, przerywana przez... odgłosy wiercenia. Nade mną wisiała jakaś lampa (?) i ktoś odwiercał ją z pomieszczenia wyżej, tak że jej fragmenty spadały mi na łóżko. Pomyślałam 'łot de fak?' i sen się zmienił.
Miedzy snami budziłam się i piłam wodę. Dużo wody.
Właśnie się dowiedziałam, że poniedziałkowy egzamin, będzie jeszcze większym koszmarem niż ostatnim razem. Same pytania otwarte.
Tzn wszystko zależy od pytań.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz