Bo zupa była za słona - kłopoty rodzinne.
Zrzucił talerze, sztućce i wszystko inne co było na stole. Zmiótł to jednym ruchem ręki. W jego oczach widać było szał. Po ciężkim dniu w pracy wraca do domu, a zupa jest za słona.
Ona zamarła, a jej serce oszalało. Wydawało się, że zaraz wyskoczy z klatki piersiowej. Wystraszyła się. On przyciągnął ją stanowczo do siebie i... pocałował namiętnie. Jego silne ramiona trzymały ją w uścisku, z którego nie mogłaby się wyrwać nawet, gdyby chciała, a raczej chciała, bo była wkurzona. Po całej kuchni walały się teraz kawałki szkła i jedzenie. Zupa pomidorowa z makaronem. Jego dłonie błądziły po jej ciele. Chociaż nie. Nie były ani trochę zagubione, znały to ciało bardzo dobrze. Bardziej krążyły między seksownymi pośladkami i idealnym biustem. Ona przestała się już opierać, bo zrozumiała, że to nie ma sensu, poza tym jego zapach i stanowczość za każdym razem sprawiał, że jej nogi się uginały i nie mogła nic na to poradzić. Jego dłoń znalazła się teraz na jej łechtaczce, straciła już zupełnie kontrolę nad sobą. On zdarł z niej fartuszek, który był jedynym skrawkiem materiału na jej ciele i posadził sobie na kolanach. Poczuła jego mięsistą, twardą męskość, którą tak uwielbiała. Zaczęła poruszać delikatnie biodrami całując go po szyi. Jej oddech był gorący i wilgotny, zupełnie jak inna część ciała zlokalizowana trochę niżej. On odchylił głowę w tył i rozkoszował się jej ustami na swojej skórze. Ale nie tylko ustami, bo wraz z nimi pieścił go jej język i wtórowały zęby. Lizanie, ssanie, przygryzanie. Pomyślał, gdzie jeszcze chciałby to poczuć. Ona chyba też miała na to ochotę, bo zaczęła schodzić w dół całując jego tors i brzuch. Dłońmi masowała jego ramiona i boczki. Nawet nie zauważył kiedy rozpięła jego rozporek i podświadomie uniósł lekko biodra, by mogła zsunąć mu spodnie. Dreszcze przebiegły jego ciało, gdy jej usta zbliżały się do męskości. W końcu zaczęła go lizać i wzięła do ust. Jego oddech stał się bardzo ciężki i przyspieszony, myślenie się wyłączyło. Teraz mógł tylko czerpać przyjemność. Jej rytmiczne ruchy i miękkie wargi... doszedł do granicy i odsunął ją. Uniósł jej ciało i położył na stole. Teraz on smakował jej brzoskwinki. Była słodka i soczysta. Jego język wślizgiwał się we wszystkie zakamarki. Zwiedzał pagórki i rowki. Smakował każdego skrawka, a ona wyprężała się i drżała. Jej westchnienia zachęcały go do kolejnych ruchów. Tak, teraz już oboje są gotowi. Wstał i przyciągnął ją bliżej krawędzi. Wszedł w nią powoli. Ona się wyprężyła i jęknęła cicho. Zaczął poruszać się w niej rytmicznie trzymając ją za biodra. Ona chwyciła go za dłonie, a on jeszcze mocniej wpił się w jej ciało. Teraz zlani w jedno, czerpali radość i przyjemność. Jej biust lekko falował po każdym pchnięciu, piersi nabrzmiałe od przyjemności, ozdobione skurczonymi sutkami, jej płaski brzuch powleczony gęsią skórką, jej drżące nogi na jego ramionach, jego silne ciało dopełniające idealną konstrukcję, jego mięśnie napinające się w tym erotycznym tańcu, jego plecy poruszające się na podobieństwo lecącego orła... Doniosłe chwile uniesień. Przyspieszył, a ich obijające się o siebie ciała klaskały im na znak aprobaty. Sztuka dwóch aktorów, bez publiczności. Gdy znów zwolnił, ona popatrzyła mu w oczy. Zobaczył w nich chochliki. Zrozumiał. Teraz jej kolej. Jednym ruchem położył się na stole sadzając ją na sobie. Dosiadła go jak prawdziwa cowgirl! Jej dzikość i pasja zawsze wprawiały go w zachwyt. Jej sterczące piersi podskakujące wraz z resztą ciała sprawiały, że nie mógł od nich oderwać wzroku. Jej włosy opadające na prześliczną twarz. Jej oczy lekko przymknięte z przyjemności. Jej oddech szybki i nierówny. Złapała go za ręce i położyła jego dłonie na swoich pośladkach. Dała mu do zrozumienia, że ma ją chwycić mocno. Tak też zrobił. Zataczała biodrami kółeczka dopełniając tym zabawę. Przechylona lekko w tył dawała mu wiele przyjemności i piękny widok. Gdy zwolniła, jego dłonie były już na jej piersiach. Nie mógł się oprzeć, musiał je chwycić. Pieścił ją, gdy ona nie przestawała wspinać się na szczyt. Jednak chciał dotykać ją całą. Chciał ją całować i kochać. Przyciągnął ją do siebie i pocałował w usta. Poczuł jej zmysłowy zapach. Jej biodra nie przestawały tańczyć. Chwycił ją wpół i usiadł. Wysunął się z niej delikatnie, stawiając ją na ziemi. Ona się odwróciła i pochyliła nad stołem, a on stanął za nią. Wszedł w nią. Jej jęki były teraz bardziej intensywne, jej kształtne plecy, jej pośladki wprost przed nim. Trzymał jej biodra, by mu nie uciekły. Teraz jego ciało nie dawało mu nawet nikłej kontroli. Oboje wpadli w miłosny szał i nic nie mogło ich rozproszyć, nic nie mogło ich powstrzymać. Wchodził w nią mocno i głęboko. Czuł tylko przyjemność. Ona opadła na stół, nie mogąc dłużej stać, jej ciało po prostu odmówiło posłuszeństwa. Trzymała się kurczowo blatu, jak tonący chwyta się podanej mu deski. Jej ciało wiło się w konwulsjach, a on nie przestawał, do momentu kiedy... Wystrzelił. Oboje spięli się zdobywając szczyt. Klamra przyjemności ścisnęła ich płuca i zabrała kilka oddechów. Po wszystkim ich mięśnie rozluźniły się, a oni z uśmiechem na ustach osunęli się na podłogę. Leżeli na niej przytuleni, wśród szkła i rozlanej zupy. Wypełniały ich spełnienie i szczęście.
- Następnym razem dam trochę mniej soli. To co, Tosty? - wyszeptała czule do jego ucha.
- Mhm... uwielbiam twoje tosty. - Wymruczał on.
- Mhm... uwielbiam twoje tosty. - Wymruczał on.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz