Ostatnie kilka dni to jakiś żart.
Impreza Halloween i wypadek, rozładowana bateria, szpital, 'prawdziwi przyjaciele', dziwne zaniki pamięci C., karetka, deszcz, natarczywy brak zegarka, zimno, strasznie, zmęczenie max, opierdol za pomoc koleżance 'alkoholiczce', spotkanie rodzinne, cmentarze, sen, rozmowy o sexie, chujowy poranek, opierdol za to że żyję i oddycham, dentystka sadystka i otwarty ząb, bo uciekłam, 'napad trzęsienia' siostry... co dalej?! czy coś mnie jeszcze zaskoczy?
Ludzie! Co się dzieje?! O co chodzi?!
Ogarnij się kobieto!
Moi znajomi to normalni ludzie. Nie alkoholicy, nie dziwki, nie narkomani, nie dno społeczne.
Ja też jestem normalna. Może trochę rozhuśtana emocjonalnie i trochę już świruję, ale trudno zachować spokój i radość, gdy mieszka się w takim domu.
Czy jeśli by mnie nie było, wszystko potoczyłoby się tak samo?
Ze skrajności w skrajność. Albo wszystko jest zajebiście, albo mega chujowo. Błagam o chwilę wytchnienia. Ciszy. Normalności. Spokoju. Przerwy. Nie wytrzymam tego dużo dłużej!
Ja to mam szczęście. Tylko odwrotne.
Już niedługo będziesz miała trochę spokoju. Poczekaj!
OdpowiedzUsuńyhy. new shit. jeszcze teraz problem z netem.
OdpowiedzUsuńDA FAK?! :/